blog ani ani – lodowaci krioterapeuci

zawiść, zazdrość, odwet, odcięcie emocjonalne, emocjonalny chłód, sukcesy, kariera, zagrożenie, zwycięstwo, krytykowanie, praca, powód, rodzice, dzieci, dziecko, dzieciak, usterka, obrona, majątek, szczęście, zagrożenie, dawać w łapę, sukces24.10.2011, Warszawa

  • Aniu, po pierwszych przymrozkach

Przymrozki mogą być też emocjonalne. Nie mają w sobie nic z uroku szronu na trawie czy szadzi na drzewach. Kiedy ktoś oblewa mnie słowami o temperaturze ciekłego azotu, tak zimnymi, że aż parzą, nadal nie wiem co robić. Ktoś, z mrozem w oczach cedzi: posłuchaj tego, co mówisz, nie ma w tym żadnej logiki, kiedy próbuję zasygnalizować, że użył zbyt ciężkich słów, słów, które godzą w poczucie godności i własnej wartości. Słów, do których nie ma prawa, bo nie jest Bogiem posiadającym jednoznaczną i ostateczną miarę dla uczynków i dla wartości człowieka. Mam wtedy właściwie tylko jeden sposób: zamykam się i dystansuję. Nie dyskutuję, bo na gruncie logiki, każdy zapędzi mnie w kozi róg. Przyjmuję założenie: „ten typ tak ma” i nie słyszę, czego nie chcę słyszeć. Z ciekłego azotu ocen, niepodważalnych prawd i logiki, odcedzam sobie to, co może mi się przydać. Resztę spuszczam z wodą w klozecie. Wiem, że walka na logiczne rakiety, w tym konkretnym przypadku, nie opłaca mi się. Mogę sobie tylko zadawać pytanie, czy muszę trwać w tym gabinecie emocjonalnej krioterapii.
Ale dystans nie oznacza chłodu. Takie potyczki wzbudzają we mnie chęć odwetu. I wielokrotnie przekonałam się, że potrafię, często wcale nie w sposób przemyślany i celowy, tylko jakby mimochodem, strzelić emocjonalnemu krioterapeucie w kolano. Budzi się też we mnie cała paleta innych, ciemnych, ostrych i palących uczuć: gniew, uraza, wrogość, niechęć, gorycz, czasem wręcz nienawiść. Ratuje mnie to, że wiem, że uczucia są jak zmiany pogody. Mijają, kiedy pójdę na piękny koncert, na spacer pod jesiennym niebem o wyjątkowej o tej porze roku niebieskości, wsłucham się w mruczenie kotów i wygłaszczę pchające się pod rękę kosmate łby. Wracam do równowagi i podejmuję racjonalne decyzje. Tylko czasem zastanawiam się, czy to aby słuszna strategia? A może powinno się uczyć takich ludzi rozumu i przyzwoitości? Może powinni dostać to, co serwują innym? Tylko czy to ich czegokolwiek nauczy?

Anna Ławniczak, dziennikarka



mandala1-12.11.2011, Olecko

  • Aniu, nie daj się!:)

Krioterapeuci, jak ich nazywasz, są inwalidami. Ani odwet, ani nauczka, ani żadne próby nie dotrą – są na nie nieprzemakalni, a raczej pozbawieni organów, którymi by mogli poczuć i zrozumieć Twój przekaz. Może jednak świadomość kim są, dlaczego tak robią, pomoże Ci być bardziej odporną na razy ich lodowatych sztyletów.
Większość z nich to ci, którzy wycofali swoją wrażliwą, nielogiczną część, schowali przed światem i sobą, bo kiedyś to ich ktoś oblewał ciekłym azotem. Wówczas, gdy nie mieli jak się bronić, bo byli mali, niewinni, ufni i pełni nadziei. Skurczyli się więc i teraz mają tylko jeden sposób na życie – nie dać się zranić. Zlodowacieli, by nie dać się nigdy zmrozić. Pomyśl, jacy są biedni. Nie mogą zaznać ani miłości, ani głębokiego przywiązania. Nie mogą cieszyć się ciepłym kontaktem z drugim człowiekiem, nie znają przyjemności płynącej z relacji. Nie są w stanie nikomu zaufać.

Nie rozumieją języka, w jakim do nich mówisz. Żyją w innym, niż Twój świat. Ich świat wewnętrzny jest przepełniony okrutnikami pozbawionymi skrupułów, bezwzględnymi krytykami, opiekunami ślepymi na ich potrzeby, w zasadzie w ogóle ślepymi na nich. ICH nie ma, bo nigdy SIEBIE nie zobaczyli w oczach kochającej osoby. Teraz sami są ślepi. Nie znają czułości, zrozumienia i troski, bo nigdy tego nie zaznali. Są okaleczeni, bo odcięli i odrzucili swoje miękkie, wrażliwe i potrzebujące JA. Wszystkie potrzeby i całą swoją wrażliwość umieszczają w Tobie, by z okrucieństwem je atakować. Wrzucają w Ciebie emocje, których panicznie się boją, logikę zostawiają sobie, by móc gardzić pełnym uczuć SOBĄ w Tobie. Oddają Ci swoją podatność na ból i zadają Ci go, by walczyć z własną słabością, a nie z Tobą! Wiesz dlaczego? By nikt nie miał na nich wpływu. Bo uczucia, emocje, pragnienia czynią nas zależnymi od innych. Przez nie inni mają władzę nad nami – mogą wykorzystywać, że czegoś potrzebujemy tak bardzo, iż gotowi jesteśmy…, mogą nas zwodzić, manipulować nami dla swoich interesów, mają narzędzie, by nas urazić, zawstydzić, zezłościć i ośmieszyć. I to jest świat krioterapeuty – jedyny, jaki zna i nie przekonasz go, że jest inaczej. Nie chce widzieć, że oprócz tego, do czego on wykorzystuje uczucia, emocje i pragnienia, jest jeszcze druga strona medalu – TYLKO UCZUCIA, EMOCJE I PRAGNIENIA POZWALAJĄ KOCHAĆ I BYĆ KOCHANYM, ORAZ CZYNIĄ NASZE ŻYCIE SENSOWNYM.

Dla krioterapeuty nie ma ratunku. Nie uleczy go miłość ani terapia, bo przecież nie ulegnie nigdy wpływowi drugiego człowieka. Tym najmniej okaleczonym jedynie upływający czas może zasiać niepokój w głowie. Że może szkoda życia na puste relacje i nie zostawienie po sobie niczego, co nadawałoby sens ich istnieniu. Ty możesz jedynie unikać takich ludzi. Jeśli nie da się, rób swoje, ale nie oddawaj krioterapeucie swojej logicznej części, nie dawaj się wciągać w jego walkę z samym sobą. I tak nie wygrasz – to zbyt wysoka stawka, by mógł przegrać. Możesz mu tylko współczuć.

Anna Lissewska, psychoterapeutka



Ten wpis został opublikowany w kategorii blog ani ani i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *