Podobno niechęć do innych mamy w genach. Zachowaną głęboko w pierwotnych mechanizmach biologicznych, które stały na straży naszego przetrwania. Ale przecież dziś wiemy o świecie i ludziach wielokrotnie więcej niż nasi nie całkiem jeszcze wyprostowani i mocno owłosieni przodkowie. Możemy rozpoznać kto wróg, kto przyjaciel, sterować stopniem zaufania jakim obdarzamy Innych.
Ale ciągle są ludzie, którzy w obronie swojego - kraju, kultury, wartości, pomysłu na świat, terytorium, władzy, a najczęściej słabiutkiego, eterycznego czy wręcz rachitycznego ja, łapią za karabin i zabijają tych, co myślą inaczej. To, że się innych boimy, że podejrzewamy ich o chęć ograbienia nas i wykorzystania - to nasz problem. Mój podsyca ekstremistyczny prawicowiec, który strzelał do uczestników obozu młodzieżówki Norweskiej Partii Pracy. To zdaje się jeden z tych, co to Norwegia dla Norwegów, precz z imigrantami itd. Kiedy jest kryzys i wszystkiego za mało, to łatwo o pogardę i wściekłość wobec Innych. Jeśli uda mi się powstrzymać zalew oburzenia, nienawiści, strachu i chęci odebrania mu człowieczeństwa - wygrałam. Jeśli nie, znajdę się na tym samym biegunie co on. Czasem chciałabym być malwą i nie mieć takich problemów.
Anna Ławniczak,
redaktor naczelna