ZA CO MOŻNA KOCHAĆ, A ZA CO NIE ZNOSIĆ BONDA
Agent 007 skończył niedawno 50 lat – przynajmniej agent filmowy. To dobry pretekst, żeby się zastanowić nad niezwykłą żywotnością tego filmowego cyklu i nad postacią samego Jamesa Bonda.
WSPOMNIENIA Z MATNI
„Nie jestem przesądny” – mówi w pewnym momencie Roman Polański i to zdanie wydaje się szczere, nie sposób się raczej w nim doszukać ukrytej gorzkiej ironii. Ten wywiad, który przeprowadził z nim przyjaciel, producent Andrew Braunsberg w 2009 roku, gdy reżyser przebywał w areszcie domowym w Gstaad (część nagrano już po decyzji Szwajcarów o odrzuceniu wniosku o ekstradycję do USA) ma swego nominalnego realizatora – Laurenta Bouzereau.
SYZYFOWIE NA SŁUŻBIE
Takie filmy jak ten podtrzymują wiarę w artystyczną siłę kina francuskiego. Użyta tu formuła wydawała się wyeksploatowana i pełna pułapek. Bo jest to jeszcze jedna opowieść o jednostce policyjnej utrzymana w paradokumentalnym stylu. Istniało więc niebezpieczeństwo przesadnej oschłości, a z drugiej strony melodramatyzmu czy też taniej sensacyjności. Ale te zasadzki udało się wręcz brawurowo ominąć.
DUMA I KLĘSKA
Spór o korzystanie z drogi tlił się już od dawna. Wreszcie zakończył się zabójstwem, a to dopiero początek spirali przemocy. Rodzeństwo, nastolatkowie Nik (Tristan Halilaj) i Rudica (Sindi Lacej) z małej miejscowości we współczesnej północnej Albanii z racji czynu swego ojca (Refet Abazi) zostają skonfrontowani z bezwzględnym prawem zemsty, które obowiązuje w tamtym regionie od XV wieku.
ON BĘDZIE W KOŃCU NASZ
Jest w tym filmie kilka scen, które trudno zapomnieć. Szokująca sekwencja wypadku, chwila skupienia francuskiego ministra transportu Bertrand Saint–Jean (Olivier Gourmet), gdy spędza on w milczeniu moment nad ciałami ofiar wypadku autobusu, a żandarmi nie dopuszczają do namiotu zrozpaczonej matki jednej z ofiar.