Coraz częściej pojawiają się w prasie pytania, co zrobi Adam Nawałka, nowy trener naszej reprezentacji? Pamiętam, że w latach 70., kiedy Adam Nawałka był piłkarzem Wisły Kraków, chodził ze mną do klasy zagorzały fan piłki nożnej, wierny kibic Legii Warszawa, który jednak interesował się także ligą oraz reprezentacją Polski.
Nazywaliśmy go "Suchelec", bo był niski i drobnej budowy ciała, na dodatek był albinosem, miał zupełnie białe włosy. Na przerwie oprócz drugiego śniadania zawsze wyjmował z teczki "Przegląd sportowy" lub "Piłkę nożną" i siedząc w ławce z kanapką w jednej ręce i gazetą w drugiej czytał wszystko o swojej ulubionej dyscyplinie sportu. I trzeba przyznać, że "Suchelec" wiedział rzeczywiście dużo na temat krajowej piłki nożnej. Któregoś dnia "Suchelec" przyszedł do szkoły i już w szatni powiedział, że wie z pewnego źródła, że piłkarz Wisły Kraków, Adam Nawałka, nie zrobi w lidze wielkiej kariery.
- Ale dlaczego? - zapytałem. - To niezły zawodnik.
- Bo sygnalizuje podania...
- Jak to sygnalizuje podania? Nie rozumiem.
- Ty Sławek to bardziej się znasz na muzyce niż na piłce nożnej - powiedział z wyższością "Suchelec". - Ale wytłumaczę ci. Nawałka jest lewonożny, gdy biegnie z piłką podczas meczu, tak ustawia ciało przed podaniem jej do innego zawodnika, że wiadomo w którą stronę piłka poleci. Wychwyciłem to od razu oglądając mecz Wisły z Legią.
To co powiedział "Suchelec" przypomniało mi się teraz, gdy Adam Nawałka został selekcjonerem naszej kadry. Życzę trenerowi jak najlepiej. Ale gdyby został mu ten nawyk z młodości, sygnalizowanie podań, to nie mamy żadnych szans.
Sławomir Zygmunt