Jest chłodny lutowy dzień. Niebo zasłało się ciężkimi chmurami. Dwa tysiące kilometrów na północ stąd mój dom tonie w śniegu, a ja stawiam pierwsze kroki za wielkim murem zbudowanym z kolosalnych ciężkich bloków kamiennych Coral Castle w mieście Homestead na południe od Miami na Florydzie. Stąpając pomiędzy "kamiennymi meblami" zastanawiam się nad siłą jaką w nas budzi uczucie, które stworzyło to wszystko.
"Miłość – głębokie przywiązanie do kogoś lub czegoś, umiłowanie, gorące namiętne uczucie do osoby płci odmiennej... platoniczna… lesbijska… własna… wolna". (Słownik Języka Polskiego). Cienkie wytłumaczenie jak na uczucie, które porusza nas wszystkich bez różnicy czyśmy wielcy czy mali, młodzi czy starzy, mocni czy słabi. Uczucie, które towarzyszy nam przez całe życie, uskrzydla, oślepia, rodzi nas, rzuca na kolana, buduje, doprowadza do szaleństwa i unosi do nieba; które robi z nas niewolników, szaleńców, kochanków, rodziców, poetów, malarzy, tworców!
Jednym z takich szaleńców jest Edward Leedskalnin, którego nieszczęśliwa miłość uczyniła budowniczym na skalę piramid. Wcale nie przesadzam, nikt tak do końca nie jest w stanie wytłumaczyć jak ten drobny (50 kg wagi przy 150 cm wzrostu) człowiek dokonał tego, co zobaczyłam w małym mieście na Florydzie.
Urodzony w Rydze (Łotwa) Ed dostał kosza od swojej 10 lat młodszej ukochanej na dzień przed wyznaczoną datą ślubu. Miał wtedy 26 lat. Przez prawie drugie tyle szlifował i przemieszczał ogromne skały koralowe, by pozostawić ślad swojej niespełnionej miłości. Nazywał ją "My sweet Sixteen" – moją słodką szesnastką (jego narzeczona Agnes Scufft miała właśnie 16 lat, kiedy rozmyśliła się i odwołała ślub z Edwardem). Chyba wszyscy znamy słynną piosenkę Billy Idol'a "Sweet Sixteen", którą nota bene Billy napisał pod wrażeniem wizyty w Coral Castle.
Porównywane z kamiennymi budowlami Stonehenge i wielkimi piramidami egipskimi ogromne bloki koralowca zadzwiają do dzisiaj precyzją z jaką do siebie pasują. Nawet promyk światła nie przechodzi pomiędzy kamiennymi blokami, których nie łączy żadna zaprawa cementowa. Sam Ed (który skończył zaledwie cztery klasy szkoły podstawowej) pytany o swoją technikę twierdził, że "odkrył tajemnice piramid i znalazł, wzorem Egipcjan i starożytnych budowniczych Jukatanu, Peru i Azji, sposób jak przy użyciu tylko prymitywnych narzędzi, wznieść oraz ustawić bloki kamienne ważące wiele ton". Prymitywne narzędzia jakich używał Ed można zobaczyć do dzisiaj w jego "domu" na terenie Koralowego Zamku.
Początkowo, w latach 20. XX wieku Koralowy Zamek stał w małym mieście Florida-City. W połowie lat 30. Ed przetransportował go około piętnastu kilometrów dalej, do miasta Homestead. Budowniczy strzegł bardzo swojej tajemnicy i przenosił swoje budowle nocą, kiedy nikogo nie było na ulicach. I znowu nikt nie wie, jak tego dokonał nie używając dźwigów i nie mając nikogo do pomocy. Ed twierdził, że posiadł tajemnice wagi, magnetyzmu, równowagi, grawitacji… I te tajemnice zabrał ze sobą do grobu. Przelokalizowanie wszystkich budowli zajęło mu 3 lata.
Na bramie wejściowej wykute w kamieniu hasło: "Zobaczysz niezwykłe osiągnięcie" zaprasza i zaciekawia. Co zobaczyć możemy za kilkutonową bramą?
* ważący kilka ton bujany fotel, który daje się wprawić w ruch dotykiem jednego palca,
* kamienny stół w kształcie serca z wyżłobionym na środku "wazonem" również w kształcie serca,
* duży stół "konferencyjny" kształtem przypominający stan Floryda z dokładnością do baseniku wodnego w formie Jeziora Okeechobee,
* zegar słoneczny pokazujący czas z dokładnością do 2 minut,
* teleskop, wielotonowy obelisk przeszło 7 m wysoki zrobiony z jednego bloku kamiennego,
* studnie, która również służyła za "lodówkę",
* gwiazdy i planety, "stołeczki" w kształcie serca,
* łóżka, wanna, biurko, krzesła, bujane fotele, fontannę, nawet królewski tron,
* piętrową wieżę, która służyła Edwardowi za miejsce do spania i odpoczynku.
Większość budowli zrobiona jest z jednego bloku kamienia. Każda z nich waży tony. Ściany ogrodzenia wysokie na 2,4 metra, grube na prawie metr i szerokie na 1,2 m są równymi blokami pasującymi do siebie idealnie. Co za precyzja!
Słońce chyli się ku zachodowi. Czas opuścić to magiczne miejsce, które napełniło mnie wiarą, że my, ludzie, potrafimy zdziałać cuda, gdy nasze serca przepełnia to najwspanialsze z uczuć:
Ach! ona świeci blaskiem wspaniałym
w gwiazd spadającym hymnie!
Gwiazdy - to mało, morze - to mało,
jeżeli miłość jest przy mnie,
bo wtedy mogę ująć w ramiona
świat od miłości mej szerszy
falą wezbraną, falą szaloną
nie napisanych wierszy...
(Władysław Broniewski "Przypływ")
Potęga uczucia, które nami rządzi jest równie niewytłumaczalna.
Agnieszka Wiszniewska (tekst i zdjęcia), Toronto, Kanada