Powiedz mi, co przywozisz z wakacji, a opowiem ci coś o tobie. Kiedy wciskasz migawkę aparatu uwieczniasz nie tylko to, co widzisz przez obiektyw. Dodajesz także nowy kolor do swojego portretu psychologicznego. Zdjęcia, pamiątki i wspomnienia, które zostają po powrocie z urlopu to niezła psychoanaliza.
Z wakacji przywozimy nie tylko wspomnienia i opaleniznę. W torbach lądują sery, wina czy egzotyczne owoce albo gadżety jakich świat nie widział. Do tego zdjęcia, kamienie, zasuszone rośliny i morskie trofea, bilety do muzeów, mydełka hotelowe, nowe numery telefonów i maile. Mariusz, informatyk, ma z wakacyjnych wyjazdów nieprzeliczoną kolekcję zapałek z hoteli i knajp. Słyszał o kimś, kto zwozi podkładki pod drinki. Był czas, kiedy wiele osób chwaliło się kolekcjami najpiękniejszych ohydztw jakie dało się wykopać wśród tak zwanych pamiątek, jakimi handluje się pod każdą szerokością geograficzną.
Kiedy fotografujesz się na tle Taj Mahal czy rozpadającego się blaszaka udającego bar przy szosie, gdy zbierasz muszle na plaży albo wyławiasz je nurkując w oceanie, chowasz jak relikwię rachunek z kawiarni w hotelu Majestic w Cannes, gdzie zatrzymywały się koronowane głowy albo targujesz cenę maski na bazarze - uprawiasz coś więcej niż tylko wakacyjne zbieractwo rzeczy i obrazów. To także twój akt autoekspresji. Pokazujesz nim swoje pragnienia, tęsknoty i lęki, ukryte fascynacje i emocje. Twoje wspomnienia i pamiątki wakacyjne zdradzają cię niczym freudowskie przejęzyczenia.
Dowód rzeczowy
Ania zaczęła się namiętnie fotografować na tle rozmaitych zabytków i krajobrazów, gdy przekroczyła czterdziestkę. Pani biolog, szczupła, zawsze elegancka i klasyczna, nawet w T-shircie i z rozwianymi włosami przy burcie statku. Przedtem nie przywiązywała wagi do tego, czy jest na zdjęciach, pozowanie często ją wręcz krępowało. Pamięta dobrze czasy, kiedy do wyjazdu za granicę trzeba było mieć wizy, dewizy, promesy, książeczki walutowe, kiedy więc świat się przed Polakami otworzył zaczęła podróżować. Widać ją na fotografiach z Paryża i Wenecji, na tle Alhambry i białych madryckich pałaców. - Chciałam się sfotografować jak jeszcze dobrze wyglądałam. Postanowiłam, że po pięćdziesiątce przestanę się uwieczniać – mówi Anka. Jak powiedziała tak zrobiła. Małgosia, trzydziestolatka w pełnym rozkwicie urody, jest na prawie każdym swoim zdjęciu z wakacji. Jak ona się potrafi ustawić! - Nigdy nie byłam modelką – uprzedza pytanie. - Wszyscy na to zwracają uwagę, jedni z podziwem, inni z przekąsem. Marta z kolei na każdej fotografii robi jakąś minę. Ma to od zawsze. Robiła sztuki przed obiektywem, kiedy miała czternaście lat (wytrzeszczone oczy i wywalony język na zdjęciu z Juraty robionym przez tatę) i teraz, kiedy ma 35 (mina trochę bardziej stonowana, pokazująca raczej plastyczność jej twarzy niż niesamowitość grymasu). Alicji za to nie ma na żadnej fotografii. Ktoś inny na pewno uwieczniłby się na tle głęboko szmaragdowego oceanu na Capo da Sao Vicente, najdalszym zachodnim krańcu Europy, albo w otoczeniu złotobeżowych piasków pustyni oświetlonych przez zachodzące słońce. Ona nie. - Przecież te krajobrazy są tak piękne, że nie ma sensu ich psuć moją osobą - wyjaśnia.