Kawałek Włoch, a może i Hiszpanii przeniesiony na Dominikanę. Miasteczko jak bombonierka, Altos de Chavon, które tatuś miliarder wręczył swojej córce jako prezent na urodziny. Filmowy gest właściciela Paramount Pictures dziś błogosławią artyści wszelkiej maści. Urokliwa miejscowość o śródziemnomorskim wdzięku i latynoskim temperamencie przytula różnych twórców. Altos de Chavon leży w Republice Dominikany, w pobliżu miasta La Romana, na wschód od stolicy Santo Domingo. Stąd już tylko skok do kurortu Casa de Campo i rezydencji Billa Clintona, Michaela Douglasa oraz Madonny.
Kolejny gorący karaibski dzień pod niebem bez skazy z leniwie snującymi się w oddali białymi bałwankami chmurek. Sielanka jak z broszury biura podróży. Wysadzane kamieniem wąskie uliczki przypominające małe miasteczka Hiszpanii czy Włoch wypełnione autorskimi galeriami, sklepami z pamiątkami, restauracjami i kawiarenkami zatopione w zieleni i pełne egzotycznej roślinności dodającej uroku czerwonym cegłom i kamiennym budowlom zapraszają do spędzenia krótkiej chociaż chwili w tym ślicznym miejscu.
Jakże miło dostać taki prezent na 18-te urodziny. Jaki prezent? Właśnie to małe miasteczko zbudowane na wzór szesnastowiecznej zabudowy śródziemnomorskiej w ciepłym karaibskim klimacie. Taki właśnie prezent sprawił swojej córce Charles Bluhdorn (właściciel między innymi wytwórni filmowej Paramount Pictures).
Zlokalizowane na urwisku ponad pięknie wijącą się rzeką Altos de Chavon jest prawdziwie magicznym miejscem, które koniecznie trzeba zobaczyć, jeśli zapędzisz się w południową część Dominikany. Zaprojektowane i zbudowane pod czujnym okiem Roberto Copa (projektanta scenografii filmowej w Paramount) położone około czterech godzin jazdy samochodem od stolicy kraju, Santo Domingo, jest kolebką artystów różnej branży. Altos de Chavon jest również siedzibą Szkoły Projektowania (La Escuela de Diseno) z kierunkami takimi jak: projektowanie odzieży, grafiki, wnętrz i ilustracji współpracującej ściśle między innymi z Nowojorską Parsons School of Design. Znajdziesz tu trzy główne muzea Dominikany: z dziełami artystów Dominikańskich, Europejskich i Amerykańskich. Muzeum Archeologiczne z piękną kolekcją przedkolumbijskich zbiorów jest również warte poświęcenia chwili czasu.
Jak na każde miasteczko przystało przy głównym rynku stoi maleńki uroczy kościółek, który dla nas Polaków ma szczególne znaczenie. Kościół ten nosi imię polskiego świętego, Stanisława Szczepańskiego, biskupa krakowskiego (w XI wieku) w hołdzie dla papieża Jana Pawła II, który podczas swojej wizyty w Santo Domingo w 1979 roku pozostawił tu garstkę prochów św. Stanislawa.
Wielką atrakcją Altos de Chavon jest również zbudowany w greckim stylu amfiteatr na pięć tysięcy osób, gdzie odbywają się koncerty wielu znanych artystów. Występowali tutaj między innymi Frank Sinatra, Julio Iglesias, Alicia Keys, Duran Duran, The Pet Shop Boys, Carlos Santana, Placido Domingo, Andrea Bocelli...
Słońce odbija się w wypalonych kamieniach i przewodnik przywołuje nas do powrotu. W dole czeka na nas łódź pełna latynoskiej muzyki i rumu. Płynąc tą rozbawianą barką po rzece Chavon zastanawiam się, czy prawdą jest, że niektóre sceny z filmu „Czas Apokalipsy” były rzeczywiście realizowane tutaj, czy jest to tylko tani chwyt reklamowy. Ogromne ściany wzgórza kładąc swój cień na rzece i pobliskich polach zdają się mówić, że to możliwe.
Charles Bluhdorn chciał uczynić z tej wyspy ogromną mekkę filmową na miarę Hollywood. Nie udało się jednak, ale przyczynił się w ogromnej mierze do rozwoju turystyki Dominikany i dzięki temu ja też tu byłam.
Agnieszka Wiszniewska (tekst i zdjęcia), Toronto, Kanada
Przeczytaj także Miłość, która wzniosła zamek z koralu.