Dom powinien zapewniać nam spokój i poczucie bezpieczeństwa. Warto jednak pamiętać, że jego atmosfera zależy od nas samych. Dlatego tak ważny jest wystrój wnętrza, a przede wszystkim meble.
Mimo że w ostatnich latach na polskim rynku pojawiło się dużo firm i zakup mebli przestał być problemem, w sklepach wciąż króluje bylejakość i tandeta. Jeśli więc odziedziczyłeś meble i zamierzasz pozbyć się tych "starych gratów", zastanów się, czy nie lepiej zająć się ich renowacją. Jeśli nie masz szansy na taki spadek, to kupuj stare meble, bo dzięki nim wnętrze twojego mieszkania stanie się niekonwencjonalne, oryginalne i ładne.
W czasach wczesnego PRL-u kupowanie starych mebli należało do rzadkości, ludzie nie mieli pieniędzy, poza tym... bali się. Na tego typu praktyki władza ludowa patrzyła podejrzliwie i miała specjalny paragraf: paserstwo lub przemyt dzieł sztuki. Dopiero pod koniec lat 60. ludzie "rzucili" się na antyki. Dużo mebli walało się po strychach, piwnicach, szopach i stodołach. Skupowali je Cyganie i przywozili na targi do małych miasteczek, skąd trafiały później do większych miast, głównie do Warszawy, gdzie handlowano nimi na targowiskach nad Wisłą.
W latach 70. Polacy zaczęli wyjeżdżać na Zachód, dorabiali się. Po powrocie do kraju zamieniali swoje klitki na większe mieszkania, budowali domy. Kogo tylko było na to stać, starał się uzupełnić swój komplet starych mebli, reperować zniszczone egzemplarze czy kupować choćby pojedyncze sztuki. Z renowacją były duże problemy, ponieważ nie było w Polsce wyspecjalizowanych zakładów. Meble reperowali "po fajrancie" artyści rzemieślnicy, którzy na co dzień pracowali w muzeach. Niektórzy zaczęli kupować stare meble, bo okazało się, że na tym można nieźle zarobić. Powstawały całe gangi, które przejmowały handel antykami na bazarach i w komisach. W Desach dochodziło do prawdziwych bójek na pięści. Zaraz po otwarciu drzwi ludzie walczyli o meble przywiezione w nocy. Obecnie Polacy najczęściej kupują "biedermeiery" - skrzynie, szafy i komody o prostych, gładkich formach. Popularne są także meble gdańskie. Prawdziwym rarytasem są jednak meble secesyjne o wygiętych, płynnych liniach. Do starych mebli przekonuje się coraz więcej ludzi, ale ze względu na ich dość wysoki koszt dostępne są raczej dla zamożnych.
Prawnicy, notariusze i niektórzy biznesmeni za punkt honoru stawiają sobie urządzenie gabinetu starymi, stylowymi meblami. Antyki bowiem, to nie tylko kunszt i piękno. Stare meble podkreślają autorytet właściciela, świadczą także o grubości portfela. Typowy gdański gabinet składa się z biblioteki, fotela, stolika, saloniku, biurka lub dużego stołu konferencyjnego z krzesłami. Można zamówić sobie aranżację i wykończenie wnętrza - do starych mebli dorabia się stylową boazerię, kupuje stare obrazy, lichtarze, bibeloty. Ale jeśli nie stać cię na kupno całego kompletu, to możesz zamówić sobie dokładną replikę stylowego mebla - bibliotekę, krzesełka, szafkę czy stół. Kopie starych mebli są oczywiście droższe od współczesnych sprzętów, bo wymagają pracochłonnej, misternej roboty Ale jaka radość potem, gdy zdumionym sąsiadom tłumaczysz: biblioteczka, którą tu widzicie, pochodzi z końca XIX wieku, a więc zaliczana jest do stylu eklektycznego...
Obecnie bardzo często ludzie kupują antyki z Chin, a ci, którzy mają trochę mniej pieniędzy meble przywożone z Indii lub Indonezji. Modny jest też styl kolonialny, a na targach staroci często można spotkać meble z lat 50. XX wieku. Do łask wracają nawet obśmiewane kiedyś kryształy.