Vintage – styl, który polega na oglądaniu się za siebie i zapraszaniu do swojego życia przedmiotów z dawnych epok. Na przykład mebli. I choć niektórzy uważają, że razem z gdańską szafą wkracza do domu cząstka życia jej poprzednich właścicieli, antyki – te z aukcji i te z pchlich targów – wciąż są w cenie.
Dom powinien dawać zadowolenie, zapewniać spokój i poczucie bezpieczeństwa. Bardzo ważny jest wystrój wnętrza. W dużej mierze decydują o tym meble. Są bowiem tymi sprzętami, które codziennie dotykamy, na które patrzymy, o które się niekiedy potykamy. Dlatego nie jest obojętne jaki mają kształt, kolor? Czy są wysokie, czy niskie? Czy są funkcjonalne? Czy nie zagracają nam mieszkania? Czy swoją wielkością nie sprawiają, że czujemy się we własnym domu jak w ciasnej łodzi podwodnej. Jeśli więc chcesz kupić meble, to zastanów się, czy warto mieć to samo, co sąsiedzi? Może lepiej kupić, stare, piękne antyki, nie mające nic wspólnego ze współczesną seryjną produkcją.
Stare meble przetrwały zabory, wojny i inne kataklizmy, bo są masywne. Robiono je ręcznie, z drewna. Niektóre egzemplarze misternie zdobiono. Ich znaczenie wtedy było dużo większe niż teraz, ale też ich wartość była wyższa. Meble przekazywano z pokolenia na pokolenie niemalże jak relikwie. Zapisywano je w testamencie. Niekiedy stanowiły posag panny młodej. Bywało i tak, że meble raz wniesione do pałacu nie były wynoszone z niego przez sto następnych lat. Zdarzało się, że nigdy nie były przestawiane (nawet o kilka centymetrów) w inne miejsca w tym samym pomieszczeniu. I stoją tak do dzisiaj.
Szafa podejrzana ideologicznie
W czasach wczesnego PRL-u kupowanie starych mebli należało do rzadkości, ludzie nie mieli pieniędzy, poza tym ich życie było ukierunkowane w inną stronę: szczytem marzeń było własne mieszkanie, a jeśli już się je otrzymało, to kupowało się zestaw krajowych mebli. Stare kredensy, szafy i serwantki miały dla ówczesnej władzy i ideologii całkiem niedyskretny zapach burżuazji, były więc z założenia podejrzane. Stare meble kupowali maniacy - hobbyści i handlarze, ale zawsze po cichu. Na tego typu praktyki władza ludowa patrzyła podejrzliwie i miała specjalny paragraf: paserstwo lub przemyt dzieł sztuki. Dopiero pod koniec lat 60. ludzie rzucili się na antyki i zaczęli nimi handlować. Dużo mebli poniewierało się po strychach, piwnicach, garażach, szopach i stodołach. Co sprytniejsi handlarze jeździli na wiejskie jarmarki lub na targowiska do małych miasteczek. Dawali też ogłoszenia w prasie, że chętnie kupią stare, podniszczone meble. W ten sposób bardzo często wpadały w ich ręce, za przysłowiowy psi grosz, drogocenne egzemplarze biedermaierów, czy secesji, które wystarczyło tylko poddać drobnej renowacji.
Zielone światło dla antyków
W języku propagandy za czasów Gierka utartym frazesem było „zielone światło dla ...”. Nieoficjalnie zapaliło się antykom. W latach 70. Polacy zaczęli wyjeżdżać na Zachód, dorabiali się, zamieniali mniejsze mieszkania na większe, budowali domy. Zaczęli kupować stare meble, bo okazało się, że na tym można nieźle zarobić. W tym okresie w Warszawie i w Krakowie działały gangi, które usiłowały przejąć cały handel antykami na bazarach i w komisach. W Desach dochodziło do prawdziwych bójek na pięści. Zaraz po otwarciu drzwi ludzie walczyli o meble, które w nocy zostały przywiezione. Kogo tylko było na to stać, ten starał się uzupełnić swój komplet starych mebli, reperować zniszczone egzemplarze czy wręcz kupować pojedyncze sztuki. Z renowacją były duże problemy, ponieważ wtedy nie było w Polsce wyspecjalizowanych zakładów, które się tym zajmowały. Meble reperowali "po godzinach" rzemieślnicy-artyści, którzy na co dzień pracowali w muzeach i teatrach.
Dziś stare meble wiele osób doceniło, ale nie ma ich już tak wiele na pchlich targach. Handlarze ogołocili stodoły i strychy tych, co od gdańskiej szafy woleli regały na wysoki połysk. Ciągle jednak można znaleźć jakieś zapomniane perełki. A poza tym vintage są już meble sprzed dwudziestu lat. Bez żadnego problemu można też oddać mebelek do renowacji. Zakładów ożywiających stare meble jest teraz dużo. Niektóre z nich wykonują także kopie antyków oraz usługi stolarskie, złotnictwo i tapicerkę. Można zamówić sobie na przykład zamek do starej szafy czy sekretarzyka, który zostanie wykonany według starych wzorów.
Mebelki zacnego pana Meiera
A jakie meble Polacy najczęściej kupują? Przede wszystkim biedermeiery. Styl ten, przypadający na lata 1815-1850 występował w całej Europie, ale najpełniej rozwinął się w Niemczech, Austrii, na Węgrzech, a także w Anglii, Rosji i Danii. Biedermeier czerpał motywy z klasycyzmu, racjonalizmu i romantyzmu. Odznaczał się prostotą i elegancją. Meble miały być przede wszystkim wygodne, a dopiero w drugiej kolejności dekoracyjne. Charakteryzowały się doskonałym rzemieślniczym wykonaniem. Jako surowca używano ciemnego mahoniu i orzecha oraz jasnego drewna brzozy i czereśni. Warto przy okazji wyjaśnić, że biedermeier znaczy "zacny pan Meier" - tak niemiecki poeta Eichrodt określał ówczesnego przedstawiciela stanu mieszczańskiego - w którego domu stały właśnie takie meble.
Najczęściej używane w okresie biedermeieru meble to: skrzynie, szafy i komody o prostych, gładkich formach, z niewieloma profilami, gzymsami i występami. Wywodzą się z mebli empirowych (okres napoleoński) i charakteryzują się głównie tym, że są symetryczne i (w odróżnieniu od stylu rokoko), mniej ozdobne. Krzesła i fotele cechowało dążenie do funkcjonalności i wygody. Konstrukcja ich była masywna. Oparcia wypełniała dekoracyjna krata ozdobiona oszczędną intarsją lub motywem snycerskim. Przednie nogi były toczone. Ulubionymi meblami biedermeieru była sekretera z szufladkowanym wnętrzem i nieduża oszklona (z przodu i po bokach) szafa, służąca do przechowywania porcelany i sreber, czyli serwantka.
Oprócz biedermeierów nieźle "chodzą" ludwiki filipy, w Polsce nazywane simmlerami (od nazwiska znanego warszawskiego stolarza). Styl tych mebli nawiązuje do tradycji mebli barokowych i rokokowych. Linie krzeseł są gięte, kanap faliste. Simmlery posiadają ładne wykończenia, głównie z forniru.
Ponadto dużym zainteresowaniem cieszą się proste, dębowe, lekko rzeźbione eklektyki (koniec XIX wieku - początek XX wieku). Meble te czerpią motywy z renesansu, baroku i klasycyzmu. Dużo występuje w nich elementów toczonych z mahoniu, orzecha; różnego rodzaju kolumienek, rzeźb, amorków. Do obijania tych mebli używano ciężkich, ozdobnych pluszy. W Polsce o eklektykach mówi się meble gdańskie, które nawiązują do baroku gdańskiego (druga połowa XIX wieku).