Wielu ludzi mówi, że sztuka współczesna jest trudna w odbiorze, niezrozumiała, brzydka. Jak Ci się tego słucha?
Wielcy marzyciele, surrealiści, twierdzili: "Piękno będzie konwulsyjne, albo go nie będzie. Sztuka oswaja piękno i przenosi je do rzeczywistości".
Sztuka nie jest do rozumienia. Nikt jakoś nie stara się rozumieć muzyki lub śpiewu skowronka. Malarstwo: kolory, rytmy, kompozycja, farba kładziona laserunkowo lub grubo, to wielki alfabet, który dociera do nas za pomocą pierwszego zmysłu, czyli oczu. Później dopiero, po tym pierwszym wrażeniu, próbujemy nazywać, porządkować, zamykać w szafach z symboli, jakimi są słowa.
Wierzę, że sztuka wyprzedza naszą rzeczywistość.
Podam przykład, w XIX wieku, „Impresję wschód słońca”, obraz Claude’a Moneta próbowano przebić parasolką, uznano go za źle namalowany, śmieszny i brzydki. Dzisiaj turyści pielgrzymują do niego.
A czy można wyobrazić sobie naszą rzeczywistość bez rewolucji, którą malując „Panny z Avignon” dokonał Picasso? Efekty uwolnionej sto lat temu wyobraźni, uwolnionego języka sztuki, spotykamy na każdym kroku: od reklamy i art designu począwszy po rozwiązania architektoniczne. To, co wiek temu wydawało się brzydkie, dzikie, zagrażające poczuciu estetyki – dzisiaj jest piękne, oswojone, bezpieczne.
Alicja Kępińska, u której pisałem teoretyczny aneks do dyplomu, porównała sztukę współczesną do rozbitego lustra. Z bliska widzimy tysiące odbić ważnych lub niepasujących do siebie, dopiero z perspektywy czasu ten obraz staje się zwarty, czytelny, możemy dostrzec rządzące nim prawa.
W Polsce nie poważa się Rosjan, nie lubi i nie zna się ich sztuki, nasza wspólna historia wciąż ma wiele białych plam. Ty natomiast tworzysz cykl obrazów pt. „Rosjanie", interesujesz się nie tylko ich malarstwem, ale także literaturą i filmem. Dlaczego i skąd się to wzięło?
„Rosjanie”, to mój dyplomowy cykl obrazów, który namalowałem w 1990 roku w pracowni poznańskiej PWSSP, u profesora Jana Świtki. Kiedy pokazałem pierwsze obrazy, profesor zapytał mnie: – Dlaczego malujesz Rosjan, dlaczego nie malujesz Rumunów? To było tuż po rozstrzelaniu rumuńskiego pierwszego sekretarza Nicolae Ceausescu. Odpowiedziałem, że w przeciwieństwie do Rumunów, Rosjanie zawsze będą aktualni nad Wisłą. Polacy i Rosjanie od tysiąca lat spleceni w uścisku: a to zdradzamy prawosławną Słowiańszczyznę i przyjmujemy chrześcijaństwo z rąk braci Czechów, chociaż prawosławny chrzest Rusi nastąpi po naszym chrzcie, a to nasz Chrobry uderza w złote wrota w Kijowie, choć to tylko legenda to Kijów jest kolebką Rusi, później chcemy Iwana Groźnego na polski tron, popieramy Dymitriady i okupujemy moskiewski kreml, za to Rosjanie wyrzynają nam Pragę i fundują rozbiory, i tak po najnowsze czasy.
Dwadzieścia lat temu Rosjanie opuścili Polskę, rozpadło się rosyjskie imperium. I Rosjanie dzisiaj, mają takie same problemy, jaki i my mamy, kiedy ciśnie się nam Polska „od morza do morza”, chociaż takiego państwa, suwerennego, nie ma już od trzystu lat. Rosjanom trudno przełknąć, że jeszcze niedawno byli mocarstwem zarządzającym połową świata, a dzisiaj są państwem z wieloma problemami, podatnym na kryzysy i te niepowodzenia próbują nadrabiać zręczną i agresywną dyplomacją. W Polsce, aby odreagować kilkadziesiąt lat zależności od „brata ze wschodu” zniknęło wszystko, co radzieckie i rosyjskie. Jednocześnie nadal uważamy się za „okno na zachód” dla Rosjan. Nic bardziej mylnego. Przez te dwadzieścia lat wyrosło pokolenie Rosjan, które nie wie gdzie ta Polska, jakby nie było kraj średniej wielkości, leży. Pokolenie, które nie czyta Kafki po polsku, lecz w oryginale, i które bez problemu porusza się po Londynie, Wenecji lub Los Angeles. Można podziwiać tą niezwykłą energię Rosjan – w ciągu kilkunastu lat pojawili się tam wspaniali pisarze, filmowcy, muzycy, plastycy opowiadający o swoich problemach w taki sposób, że świat ich słucha, czyta, ogląda i szanuje. Przykładem wielki film „Powrót” Andrieja Zwiagincewa otrzymał Złotego Lwa w Wenecji, ogromne nakłady książek Pielewina, Sorokina i Akunina.
Rosjan w Polsce się nie poważa? Festiwal Filmu Rosyjskiego jest oblegany, na jedyny seans „12” Michałkowa nie było biletów, na Eisensteina nie przychodzą starzy komuniści, lecz w większości młodzi ludzie, którzy po prostu kochają kino.