Lubię tę wizję. Widzę chińskiego smoka, bajecznie kolorowego, na tle barwnej ulicy albo czystego krajobrazu. A z nieba leją się na niego oczyszczające strugi deszczu. Zmywają wysiłek, napięcie, strach, brud, krew, pot i łzy. Chciałabym, żeby tak wyglądał mój rok Wodnego Smoka, zwanego też Smokiem w Deszczu, który rozpoczął się 23 stycznia.
Według chińskich astrologów, indyjskich sadhu i taoistów to ma być czas końca ery starych wartości. I na tym ma polegać, wieszczony już przez cały ubiegły rok, koniec świata. Na taki koniec się zgadzam. I poszukam sobie figurki smoka z dziewięcioma głowami, bo według chińskiej astrologii dziewiątka to najszczęśliwsza liczba.
Anna Ławniczak,
redaktor naczelna