Skoro wzorem ojca wybrałeś jednak reżyserię, a poprzeczkę zawiesił ci wysoko, nie czujesz presji?
Zdziwisz się, ale nie. Ostatnio odmówiłem udziału w publikacji poświęconej dzieciom sławnych rodziców. Media mogą ten temat wałkować w nieskończoność, a postrzeganie mnie przez pryzmat ojca uważam za normalne. Nasze relacje są dziś partnerskie, nie jak nauczyciel-uczeń. Ojciec widział moje dwa filmy i je zaakceptował. Nie mam więc kompleksów z tego powodu, że ojciec jest dobrym reżyserem. I nie wiem czemu robi się wielkie halo z tego, że wybrałem ten sam zawód. Gdy ktoś ma ojca szewca i idzie w jego ślady nikt się nie dziwi.
Szewcy pozostają anonimowi, nie porównujemy zelówek jakie robią, a twoje filmy będą porównywane z filmami ojca.
Ani mnie to ziębi, ani grzeje, bo gdyby dać ojcu i mnie ten sam scenariusz powstaną dwa różne filmy. Może mój będzie o niebo gorszy, ale będzie mój. I tego też nauczyłem się od ojca, by robiąc film kierować się sercem, skupiać na tym, co mi w duszy gra. Dziś tata widzi moją szczerość, i wie, że tak jak on nie zrobię niczego, by się komuś przypodobać. Pierwszy swój film pokazałem mu dopiero gdy był gotów, „Wojnę polsko-ruską” obgadywaliśmy już na etapie projektu.
Słuchając cię odnoszę wrażenie, że i w sztuce i w życiu jesteś znacznie mniej radykalny niż ojciec. Momentami... konserwatywny?
Powiedzmy tak: ja na pewno nie wszystko bym burzył. Nie wszystkie granice wymagają przekraczania, i nie każdy mur należy rozwalać. Choć warto się na nie wdrapywać, przeskakiwać je. To w sumie fajne, nieprawda? Rozwalić wszystko w drobny mak, nie czując potrzeby granic. Ale ja je czuję. Świadomość, że w moim życiu istnieje jakieś constans jest mi niezbędna. Miłość, rodzina, to wartości, których zawsze będę bronił.
A jakim jesteś ojcem? Co przede wszystkim chcesz przekazać swoim dzieciom?
Chciałbym, by mieli poczucie absolutnego bezpieczeństwa i świadomość jak bardzo są kochani. A poza tym każdego dnia próbuję ich uczyć otwartości na innych. Zupełnie tak jak mnie uczyli tego rodzice.
Rozmawiała: Justyna Kobus
Przeczytaj także wywiady Justyny Kobus: Jerzy Skolimowski: wolny człowiek,
Jan Nowicki: fascynuje mnie przemijanie, David Lynch: wolę kino europejskie.
Justyna Kobus - dziennikarka, krytyk filmowy, 3 lata szef kultury we "Wprost", 2 lata krytyk filmowy "Dziennika", od 2007 szef kultury w "Sukcesie". Członek FIPRESCI i Koła Piśmiennictwa przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich. |