Wypowiedzi twórców i aktorów filmu "W ciemności" w reżyserii Agnieszki Holland. Mówią, że praca nad filmem była wyjątkowa, że odcisnęła się w ich duszach. Mają nadzieję, że widzowie też mocno go przeżyją.
Agnieszka Holland (reżyserka filmu): Dlaczego zrealizowałam ten film, bo kto by chciał spędzić dwa lata w kanałach? Zdecydował upór scenarzysty i producentów. Ten film po prostu za mną "biegał". Wszyscy się zgodzili, by został zrealizowany po polsku. Postacie nie są czarno-białe. Główny bohater to postać niejednoznaczna: zwykły, przeciętny człowiek, czasem dobry, czasem zły. Ale w trakcie rozwijania się historii on dorasta do człowieczeństwa. Z kolei grupa Żydów, którą ratuje, też nie składa się z samych aniołów. W tych postaciach filmowych jest wszystko: szantaż, tragedia, śmierć, ale i poświęcenie. Wiele kultur i religii przyjmuje, że się źle nie mówi o zmarłych. I w ten sposób często zakłamuje się prawdę o człowieku. Film ma pokazywać całą złożoność postaci i - mam nadzieję - że w naszym filmie właśnie tak jest.
Ile w tym filmie jest prawdy? Scenariusz jest wierny książce. Na potrzeby filmu ograniczyliśmy tylko trochę ilość postaci. W rzeczywistości trzech mężczyzn pomagało ukrywającym się w kanałach Żydom, a nie dwóch, jak w filmie. Śmierć dziecka, uduszenie go przez matkę to autentyczna historia.
"W ciemności" jak dotąd odbierany jest fantastycznie. Pierwsze projekcje są najtrudniejsze. Największe wrażenie zrobił pokaz na festiwalu w Toronto, gdyż na tę projekcję przybyła Krystyna Chiger, która była tą małą dziewczynką ukrywającą się w kanałach. Po filmie wybuchła owacja. Potem na scenę wyszła Krystyna Chiger i rozpłakała się. Potem ja się rozpłakałam, aktorzy, producenci. Widziałam, że widzowie też płaczą. Wtedy miałam poczucie, że film dotknął największych emocji. To nie jest film z tezą. To film graniczny, o tajemnicy, której nie umiemy do końca nazwać. To film z emocjami. Moi bohaterowie nie są ludźmi z telenoweli. Są i dobrzy, i źli, są prawdziwi.
Nie wiem czy to jest mój najlepszy film. Wszystkie są mi bliskie. Ale "W ciemności" ma najlepsze przyjęcie od czasu filmu "Europa, Europa".
Robert Więckiewicz (gra Leopolda Sochę): Współpracowałem z fantastycznymi ludźmi. Warunki w jakich był kręcony film były ciężkie ze względu na miejsce, czyli kanały, na chłód i wilgoć w nich panujące. Sceny z dziećmi były bardzo emocjonalne. Bardzo przeżyłem scenę skromnego pogrzebu dziecka.
Agnieszka Holland: Robertowi było naprawdę ciężko. Oryginalny płaszcz kanalarza z tego okresu ważył 26 kg - kostiumolog uparł się, że musi w nim grać. Gdy do tego dodamy jeszcze ciężką torbę kanalarza i duży młotek to okaże się, że Robert podczas kręcenia miał na sobie 40 kg.
Krzysztof Skonieczny (gra Szczepka, pomocnika Sochy): Mówiłem bałakiem, czyli gwarą lwowską. Razem z Robertem Więckiewiczem i Kingą Preis uczyliśmy się tego języka.
Agnieszka Holland: Krzysztof Skonieczny pojechał nawet do Lwowa, by lepiej opanować bałak. Oglądał także stare filmy ze Szczepciem i Tońciem. Generalnie na planie mówiliśmy po polsku, niemiecku, ukraińsku i jidisz. Marcin Bosak nauczył się jidisz, Żurawski - ukraińskiego, Maria Schrader i Benno Furmann - polskiego. W posługiwaniu się bakłakiem największym talentem wykazała się Kinga Preis.
Kinga Preis: Film opowiada także o prostej, zwykłej miłości. Wandzia, którą gram, jest wsparciem dla swojego męża, Leopolda Sochy. Inspiruje go, napędza.
Jolanta Dylewska (zdjęcia): Co było dla mnie najtrudniejsze? To, że Agnieszka Holland zakazała mi używać światła kontrastowego. Takie światło wykorzystane było np. w filmie "Kanał" Andrzeja Wajdy. To światło jest estetycznie znakomite, ale nieprawdziwe w kanałach. Na planie "W ciemności" można było używać tylko światła z latarek i kaganków. Było to dodatkowe utrudnienie, ale bliskie realiom.
Przeczytaj recenzję filmu "W ciemności".
Napisał: Sławomir Zygmunt
W ciemności (In Darkness) - dramat, Francja/Kanada/Niemcy/Polska 2011,
reż. Agnieszka Holland.