Stacja V – Pomoc Szymona z Cyreny. Zgodnie ewangeliści uwypuklają fakt, że Szymon nie wziął krzyża za Chrystusa z czystego współczucia, tylko z musu. Skonanie skazańca po drodze miało by na pewno nieprzyjemne konsekwencje, wynikłe z regulaminu rzymskiego prawa karnego, ale też niesienie krzyża było powszechną hańbą dla wszystkich starożytnych ludów. Centurion (zawodowy niższy oficer, dowódca najmniejszej (83 ludzi) rzymskiej jednostki – setnik) znalazł wyjście z tej niezręcznej sytuacji, zmuszając przypadkowego przechodnia z gawiedzi. Na Golgocie Szymona nie ma przy egzekucji, znika całkowicie po wykonaniu owej przypadkowej i wstydliwej posługi.
W Biblii istnieją opisy przypadków unikatowych podczas rzymskich wyroku krzyżowania. Jednym z nich (prócz odzieży skazanego) jest korona cierniowa (prawdopodobnie z rośliny Ziziphus spina-christi), według tradycji towarzysząca skazanemu do końca (brak jednak na to konkretnego świadectwa synoptyków). Wiadomo, że wśród żołnierzy rzymskich rozpowszechniona była gra „w króla”, zachowały się archeologiczne tego świadectwa. W wypadku Jezusa nie rzucano jednak kości (astragale), przegrany był oczywistością. Według św. Marka należało by przyjąć, że zarówno płaszcz szkarłatny jak i korona cierniowa pozostały na dziedzińcu (niepewne jest jednak miejsce wyroku: Antonia, czy pałac Piłata). Przypuszcza się, że nie był to wianek, ale rodzaj „mitry” przykrywającej całą głowę i umocowany sznurem. Miało to miejsce zaraz po biczowaniu podsądnego.
Stacja XI – Ukrzyżowanie. Nie rozpisywali się ewangeliści o samym krzyżowaniu, temat był znany, bardzo wstydliwy i do dzisiaj takim pozostał. Rzymianie wieszali skazanych nago, co miało być dodatkowym upokorzeniem i opisywali winę w trzech językach. Dwóch synoptyków (Mateusz i Marek) wspomina o podaniu skazanemu płynu (uśmierzającego?) na bazie wina (lub wina octowanego) z (gorzkimi) dodatkami, tuż przed wykonaniem wyroku, wszyscy zaś piszą o przybiciu do krzyża. Przed agonią skazanemu (Mateusz, Marek) podaje się na trzcinie ponownie ów napój zwany przez ewangelistów octem. Na tym relację się kończą. Był to burczak – sfermentowany moszcz z winogron lekko rozcieńczony wodą i przyprawami. Przydziałowy napój legionisty w gorącym klimacie.
Relacje ewangelistów są wielce powściągliwe do samej egzekucji, jednak taka scena musiała się odbyć z całym wstrząsającym regulaminem rzymskiego sądownictwa, pozostaje ona jednak jedynie w sferze naszych dociekań. Nie istnieją wiarygodne źródła historyczne opisujące rzymskie czynności i techniki konieczne do uśmiercenia skazanego na krzyżu, a przecież takowe instrukcje istniały i były respektowane bezwzględnie. Pionowa część krzyża, czyli pal (tradycją katolicką określany do wysokości 3m), zwany po grecku to xilon, a po łacinie stipes, lub simplex była na stałe wkopana w ziemię na miejscu kaźni i służyła dla wielu skazańców - aż do zużycia. W gruncie musiała by być zakotwiona przynajmniej ponad metr, a w Judei nie ma tak wysokich drzew aby pozyskać odpowiedni materiał. Historycznie krzyż w tamtych czasach wystawał z gleby na wysokość maksymalnie 2,3 m. Wspomina się, że psy rozszarpywały trupy ukrzyżowań. Istotne było jedynie, aby skazany nie dotykał ziemi. Niesiona przez Chrystusa belka poprzeczna patibulum nie była lekka. Spekuluje się, że miała około 180 cm długości, a dalej, że na 20 cm była gruba i 30 cm szeroka. Ważyła by zatem powyżej 30 kg, mogła nawet przekroczyć 50, co jest nieprawdopodobne. Zapewne nie przekraczała długości 160 cm i była o przekroju maksymalnie 20 x 15, a zapewne mniejszym. Takie są realia drzewostanu Judei i wymogi pośpiechu w przeddzień Paschy. Aby jej ciężar mógł Jezus jako tako donieść na Kalwarię, przywiązano ją do rozoranych biczami pleców układając ukośnie: od prawej łopatki do lewej. ponieważ prawe ramię Jezusa było tak dalece jedną, otwartą raną, że splot nerwów ramiennych został odkryty (z analizy Całunu Turyńskiego). Przed Jezusem pięła się w górę kamienista droga na Golgotę (wzgórek wysokości około 6m) długości około 700 metrów od brany. Mechanizm ukrzyżowania był w owym czasie dość skomplikowany. Od wyboru sposobu zależało, czy skazany ma cierpieć mniej okrutnie, ale za to dłużej, czy też krótko – lecz z niewspółmiernym wzrostem męczarni. Były metody łączenia obydwóch wersji. Jezus z Nazaretu musiał umrzeć szybko z uwagi na dzień Przygotowania parasceve – albowiem w dniu Paschy tj. w dniu następnym „żadne ciało nie mogło pozostać na drzewie". Nie przywiązywano do krzyża Jego rąk i nóg powrozami, jak to uczyniono w przypadku obu łotrów (tak jakby ich Pascha nie obowiązywała, mimo późniejszego połamania goleni), nie dano Mu też podpórki kroczowej (sedile) ani tym bardziej i podnóżka (suppedaneum), co lubią tak często przedstawiać w swych niezbyt zgodnych z realiami obrazach artyści zwłaszcza średniowiecza.
Telewizji przy tym nie było
- Szczegóły
- Kategoria: nauczyciel życia
Spis treści
Strona 2 z 3