Dla mnie Dzień Kota trwa przez cały rok. W pełni solidaryzuję się z facebookową stroną „Nie mogę spać, bo kot na mnie leży”. Mój Miszka z upodobaniem kładzie swoje prawie siedem kilo kota na moim brzuchu i stawia bierny opór, kiedy próbuję się przewrócić na bok. A do tego mruczy jak tartak. I tak mam szczęście, że to czarny domowy łazik, a nie taki kotek jak na zdjęciu, który może ważyć jedną czwartą tony.
Ludzie, którzy mieszkają u swoich kotów, uważają, że są lepszą odnogą ludzkości. Tylko że wielbicielami kotów są rozmaite osoby: od Freddiego Mercury po Jarosława Kaczyńskiego. A może koty mogłyby nas połączyć? Pogadajmy o kotach – w sejmie, na pyskówce u Lisa i innych telewizyjnych publicystów urządzających polityczne show. Może wspólna namiętność do wąsatych sierściuchów mogłaby się stać pierwszą cegiełką do budowania wspólnoty? Tak mi się pomyślało po wywiadzie na temat WorldWork, spotkań skonfliktowanych zespołów lub społeczności, na których uczucia uczestników są tak samo ważne jak racje, i wszyscy uczestnicy, bez względu na wyrażane opinie i manifestowane emocje są szanowani. Czasem wystarczy dostrzec jeden wspólny drobiazg, by przełamać lody. Wywiad wkrótce na CUDzie. A teraz dla wszystkich wielbicieli kotów i dla tego lwa na śniegu piosenka pt. „Śnieg” w wykonaniu Sławka Zygmunta.
Anna Ławniczak,
redaktor naczelna