Omerta, wendeta i rodzina
Jeśli przyjechałeś na Sycylię, to nie mów: mafia. Sycylijczycy nie lubią tego słowa. Denerwuje ich, na jego dźwięk stają się od razu podejrzliwi. Zamiast mafia wolą mówić "przyjaciele przyjaciół" albo "rodzina". Żeby zrozumieć dlaczego Salvatore Giuliano nie przyjął propozycji największych mafiosów, musimy się trochę cofnąć i wyjaśnić całą złożoność historii Sycylii i mafii. Chociaż dziś Włochy rządzą Sycylią, żaden Sycylijczyk nie uważa siebie za Włocha. Historia tej wyspy od zawsze przepojona była zdradą. Tam nie było i nie ma zaufania, Sycylijczyków przeraża prawda. Na przestrzeni wieków lud sycylijski gnębiony był przez Rzymian, papieży, Normanów, Francuzów, Niemców i Hiszpanów. Święta Inkwizycja pozbawiała ich bogactwa, oskarżając o herezje. Wszyscy tyrani łupili ich w celu wydobycia z nich prawdy. Dlatego Sycylijczyk nie wierzył w rząd, w prawo, w porządek społeczny, zamieniający go zawsze w robocze zwierzęta. Wierzył w mafię, której celem (w dawnych czasach) była walka z bezprawiem najeźdźców. Mafia oznacza po arabsku miejsce azylu. Słowo to wzięło swój początek z dialektu sycylijskiego, kiedy w X wieku Saraceni rządzili Wyspą. Wtedy powstała mafia jako sekretne stowarzyszenie mścicieli. Gdy królewskie rządy odmawiały podjęcia kroków przeciwko normańskiemu szlachcicowi, który dopuścił się zbrodni na osobie Sycylijczyka, mordowała go grupa mścicieli. W tym kraju gajów oliwnych, spalonych słońcem równin pełnych przydrożnych kapliczek nigdy nie wierzono w doktrynę nadstawiania drugiego policzka. Przebaczenie było ucieczką tchórza. Sycylijczyk nie wie co to litość. Wierzy, że zemsta, wendeta, jest jedyną prawdziwą sprawiedliwością i jest ona zawsze bezlitosna. Do załatwiania podobnych spraw służyła (i wciąż niestety służy) Sycylijczykowi lupara, obcięta strzelba, którą z powodzeniem można schować pod marynarką czy płaszczem. Luparę ma wielu Sycylijczyków jako wyposażenie domu.
Największą zbrodnią jaką mógł popełnić Sycylijczyk, było udzielenie władzy informacji o poczynaniach mafii. Mieszkańcy Wyspy zachowywali milczenie i to milczenie zostało nazwane omerta.
Jednak to co w dawnych czasach było dla Sycylijczyka konieczną obroną przed najeźdźcami, z czasem przeistoczyło się w prawdziwe imperium zła. Dziś, mimo że zaprzysiężeni "przyjaciele przyjaciół” stanowią zaledwie ułamek procentu mieszkańców Wyspy, to jednak miliony uczciwych Sycylijczyków muszą znosić udrękę istnienia mafii tylko dlatego, że zostali sterroryzowani i zmuszeni do milczenia. Wszyscy szefowie mafii mają prywatne armie, sekretnych zabójców, którzy na rozkaz bez pardonu mordują swych wrogów. Mają władzę taką, jakiej nikt nie miał i nie ma na Sycylii.
Ani król Francji, ani król Obojga Sycylii, ani Garibaldi, ani Mussolini nie zdołali całkowicie zniszczyć mafii. Choć trzeba przyznać, że "przyjaciele przyjaciół" byli w największych opałach podczas rządów faszystowskich. Benito Mussolini szybko zrozumiał, że musi zniszczyć mafię, bo inaczej mafia zniszczy jego. Faszyści zaczęli od zawieszenia wszelkich sądów na Sycylii i omijania wszelkich prawnych swobód. Zalali wyspę wojskiem, które otrzymało rozkaz najpierw strzelać, a dopiero potem zadawać pytania. Na rozkaz wielkiego Duce na Sycylii zburzono wszystkie kamienne mury do wysokości trzech stóp po to, aby zabójcy nie mogli wykorzystywać ich jako miejsca zasadzek. Za podejrzenie o współpracę z mafią faszyści aresztowali i deportowali całe wsie. Dumni mafiosi, którzy nawet torturowani stosowali się do prawa omerta i nie chcieli współpracować z faszystami, byli rozstrzeliwani. Podejrzanych o członkostwo mafii zsyłano na małe, oddalone wyspy Pentelleria i Stromboli na morzu Śródziemnym. Tylko rok wystarczył Mussoliniemu, żeby zdziesiątkować mafię, która przestała być siłą rządzącą na Sycylii. Ten okres trwał do 9 lipca 1943 roku. W tym dniu na Sycylii wylądowali alianci. Mussolini został obalony na posiedzeniu wielkiej rady faszystowskiej 25 lipca. Dla południowych Włoch wojna się skończyła. Armia amerykańska zdobyła Wyspę i przebiła się na półwysep. Faszyzm umarł. Jednak zdziesiątkowana przez Mussoliniego mafia zaczęła się szybko odradzać i przejmować kontrolę nad Sycylią. Po wyzwoleniu Amerykanie wyznaczali nowych burmistrzów miasteczek. Kto nimi zostawał? Oczywiście zostawali nimi prześladowani przez faszystów... mafiosi.
"Przyjaciele przyjaciół" bardzo długo zabiegali o Salvatore, jednak Giuliano nie chciał podporządkować się mafii. Mimo młodego wieku doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wszelkie zło bierze swój początek od mafii. Dlatego postanowił, że dopóki będzie mógł, będzie chronić biedny lud sycylijski przed bogaczami, mafią i rządem Chrześcijańskiej Demokracji.
Sycylijski Robin Hood
Wkrótce Salvatore Giuliano stał się najsławniejszym człowiekiem na Sycylii. Zdominował północno-zachodnią część Wyspy. Kontrolował miasteczka Montelepre, Piani dei Greci, Borgetto i Partinico, a także mordercze miasteczko Corleone. Jego władza sięgała aż do Trapanii i zagrażała samej stolicy - Palermo. Kiedy wyznaczono za jego głowę wysoką nagrodę, Giuliano nadal swobodnie się poruszał po Wyspie. Był bardzo odważny. Jego taktyka walki podjazdowej nie miała sobie równej. Jego zdolności wzbudzania miłości w ludzie Sycylii była niespotykana od czasów Garibaldiego. Był idealistyczny, romantyczny, posiadał jednak także dziką przebiegłość i okrucieństwo, którą charakteryzują się Sycylijczycy. Trafił na pierwsze strony gazet w całych Włoszech. Ale nie pisano o tym, że jest okrutnym bandytą. Pisano, że wygrał bitwę z karabinierami na inteligencję i taktykę. Uwolnił swych sąsiadów i przyjaciół z jawnie niesprawiedliwego więzienia. Pisano, że jest młody, inteligentny, gra na gitarze, że czyta książki. Pierwszy sycylijski bandyta, który potrafi czytać. Wzbudzał zachwyt tym, że jest miłosierny, że rozdaje pieniądze biedakom i obdartym głodnym dzieciom. Dzięki tym gestom zyskiwał tysiące zwolenników w walce przeciwko Rzymowi. Czasami jadał obiady w eleganckich restauracjach Palermo i zostawiał tam na stole informacje, że "tutaj jadł obiad Salvatore Giuliano". Wysyłał też listy do prasy, w których dokładnie opisywał, co zrobił i dlaczego. W ciągu kilku lat prasa opublikowała także kilka wierszy, które napisał. Lud Sycylii wielbił go i modlił się za niego. Ludzie opowiadali sobie o nim historie, śpiewali piosenki. Na wozach malowali sceny z jego życia.
Jego niezdobytą twierdzą były góry Cammarata. Znał tam wszystkie ścieżki. Z tych gór robił wypady, by rabować rządowe konwoje przewożące pieniądze lub żywność, zatrzymywał pociągi. Trudnił się też porywaniem bogatych ludzi i braniem za nich okupu.
Separatyści
Dość szybko zainteresowali się Giuliano separatyści, ruch, który dążył do oderwania Sycylii od Włoch i przyłączenia jej do USA. Tym niedorzecznym pomysłem bawił się przez jakiś czas sam prezydent USA Harry Truman. Ruchem separatystów kierowała stara, arystokratyczna rodzina Tosca oraz baron Stefano La Motta. Chcieli z Salvatore i jego bandy zrobić swoje zbrojne ramię. Mianowali nawet Giuliano "pułkownikiem" i obiecywali mu amnestię i życie w glorii bohatera, gdy tylko Sycylia stanie się wolna. Schlebiało mu to, jednak Giuliano nie chciał się do końca podporządkować separatystom.
Separatyści zamierzali 1 stycznia 1946 roku zaatakować budynek radia w Palermo i nadać komunikat o powołaniu wolnego rządu sycylijskiego. Jednak do tego nie doszło, gdyż ich oddziały zostały rozproszone, wielu z nich znalazło się w więzieniach. Rząd włoski w pośpiechu przygotował projekt statusu autonomicznego Sycylii. Po referendum w czerwcu 1946 roku, w którym zwyciężyli zwolennicy republiki, ogłoszono amnestię i więzionych separatystów zwolniono. Amnestia jednak nie objęła Salvatore Giuliano i jego bandy.