Wszystko o mojej matce
„To ona ci pokazywała świat, kochała jak umiała, oczy mlekiem zalewała - śpiewał kiedyś Wojciech Młynarski w piosence "Nie ma jak u mamy". I to ona jest dla chłopca pierwszą kobietą jego życia, seksualną ikoną i obiektem pragnień. "Ożenię się z tobą" - mówi czterolatek swojej mamie. W dziecięcej niewinności zaczyna kłębić się freudowski konflikt rodem z antycznej tragedii.
Adam szybko wybrał swoją pierwszą żonę. Jeszcze na studiach ożenił się z Mariolą. Była narzeczoną faceta z ostatniego roku. Prawie już drukowali zaproszenia na ślub, kiedy pojawił się Adam i podbił serce Marioli swoją opiekuńczością i uczynnością. "Jest piękna jak Krysia" - zachwycała się na ślubie babcia, mama matki Adasia. Rzeczywiście Mariolka przypominała jego matkę. Ta sama figura, jak z książek o dojrzewaniu seksualnym sprzed trzydziestu lat: wąskie ramiona, szerokie, krągłe biodra. Po urodzeniu dziecka stała się wręcz jej kalką. Charakterologicznie też. Trzymała Adama krótko. On pracował, zarabiał, odwoził dzieci do szkoły, odrabiał z nimi lekcje, robił zakupy. Ona dbała o ognisko domowe i egzekwowała wspólny niedzielny obiad. Księgowa z wykształcenia, odmówiła prowadzenia buchalterii, gdy Adam założył działalność gospodarczą. Sam walczył z fakturami i przepisami. Ale chodził w tym małżeństwie jak koń w zaprzęgu, wytrenowany jeszcze przez mamę, która dokładnie tak samo traktowała jego ojca. Jak grom z jasnego nieba na wszystkich spadła wiadomość o romansie Adama i jego rozwodzie. - Może to nieładnie, ale ja to się wręcz ucieszyłam - mówi Magda, siostra Adama. - Bałam się, że Mariolka go wykończy. Załamałam się, kiedy zobaczyłam tę jego nową Hanię. Skóra zdjęta z Marioli. I jeszcze gorsze zagrywki: Adasiu, popsuła mi się pralka, przyjedź. Zrób herbatę, podaj serwetki. Kupiłam spódnicę dla mojej mamy, tę co jej się tak podobała. Odwieź jej proszę jak będziesz wracał z pracy.
Jacek wiosną wziął swój trzeci ślub. Ma czterdziestkę, a jego wybranką została dwudziestosiedmioletnia wysoka, szczupła, jakby trochę wyblakła blondynka. Młodsza o połowę wersja Kamili, pierwszej żony Jacka. I Ewy, tej drugiej, która jednak mocno utyła i zaczęła farbować swoje popielatoblond włosy na kolor miodu albo ciemnego bursztynu. Wszystkie trzy kobiety Jacka są trochę nieśmiałe i trzymają ludzi na dystans. W towarzystwie raczej ciche, w cieniu męża. Zupełne przeciwieństwo mamy Jacka, niewysokiej ale krągłej, energicznej i spontanicznej, mimo wieku jeszcze bardzo atrakcyjnej szatynki.
Dla psychologa sprawa jest zupełnie jasna. I nie chodzi tu o toksyczną mamę, tylko o nierozwiązany konflikt edypalny. Brzmi bardzo psychoanalitycznie, ale tak silnie wpływa na życie, że trudno jest zamknąć oczy na ten tajemniczy rozwojowy Rubikon.
- Małe dziecko, wzrastając, przeżywa kilka konfliktów, kryzysów potrzebnych do tego, żeby dojrzało. Jednym z nich jest konflikt edypalny. Chłopiec zakochuje się w mamie, która jest w tym momencie dla niego nie tylko matką, ale i pierwszą kobietą. I jak typowy zakochany chce zagarnąć mamę dla siebie i rywalizuje z ojcem. To właśnie wtedy mówi mamie: ożenię się z tobą, przychodzi do sypialni i kładzie się między rodzicami. Albo choruje i przyciąga mamę do swojego łóżka na całe noce - wyjaśnia Anna Lissewska. - Przekroczyć ten kryzys dziecko może tylko w jeden sposób: bezpiecznie zakochać się w rodzicu i przegrać, przeżyć rozczarowanie zostając po drugiej stronie zamkniętych drzwi do sypialni. Przekonać się, że nie jest pępkiem świata. Rodzice, choć je kochają i dbają o nie, tworzą odrębny układ i mają swoje sprawy, z których dziecko jest wyłączone. To bardzo ważna lekcja, która potem umożliwia budowanie związków i przeżywanie dojrzałej miłości. Jeśli ktoś tego nie przerobi, może stać się wiecznym niemowlakiem terroryzującym otoczenie swoimi potrzebami i żądaniami.
Chłopiec może strawić dorosłe życie próbując symbolicznie jednak odbić matkę ojcu. Wybiera wtedy kobiety, które są niemal jej kalką. Często lubi starsze i mężatki. Albo przeciwnie, bojąc się swych pragnień szuka kobiet zupełnie innych niż matka, jej przeciwieństwa. Przy czym „boi się", „wybiera" i „szuka" to tylko umowne określenia, bo wszystko dzieje się nieświadomie. Raczej trzeba by powiedzieć, że coś w nim każe mu interesować się takimi, a nie innymi kobietami. W dorosłym życiu, by przestać kręcić się wokół mamy, trzeba sobie zdać sprawę z własnego uwikłania. A to wymaga prób zmierzenia się z własną nieświadomością i wyjęcia z niej tego, co od małego upychaliśmy po kątach. Warto, bo skoro to ten tajny agent strzela w cudze serca miłosnym pociskiem, dobrze wiedzieć, w co mężczyznę wpędzi. Bardzo często w ramiona kobiety, którą już kochał, choć inaczej się nazywa, ma inny kolor włosów, oczu, jest innego wzrostu. Ważny może być scenariusz, który ma odegrać w miłości.