Plotka nasza codzienna żyje i kwitnie, bo bardzo jej potrzebujemy. Mówi więcej o plotkującym niż o obgadywanym. Jest świetnym trenerem rozwoju osobistego, jeśli tylko umiemy dostrzec, co się pod nią kryje – mówi psychoterapeuta Jarosław Józefowicz. Pisma i portale plotkarskie to najpopularniejsza lektura w Polsce. Podniecamy się rewelacjami o gwiazdach i gwiazdkach. Ale najwięcej plotkujemy w biurach, w rodzinach, obgadujemy koleżanki, sąsiadów, księdza proboszcza i szefa. Czasem nam trochę wstyd, czasem czujemy złośliwą satysfakcję. Ale plotka to nie jest samo zło.
Dziś, kiedy wokół jest sporo chętnych singli, a wierność małżeńska trzyma się najmocniej głównie w deklaracjach Polaków, próżno szukać nowoczesnych wcieleń Casanovy. Współcześni kochankowie coraz częściej za najbardziej kuszący uznają monitor i modem. W małżeńskich trójkątach zamiast żywych ludzi panoszy się porno.
Poczucie winy już od ładnych paru lat nie ma dobrej prasy. Z poradników psychologicznych dowiedzieliśmy się, że jest złe i niszczące. Tylko, że bez prawdziwego, głębokiego poczucia winy nie ma co marzyć o życiu wolnym od depresji, nałogów oraz nerwowego zapełniania go zajęciami i przedmiotami.
Moje, Twoje czy Nasze? W poprzedniej rozmowie pod tytułem Przelicznik miłości, część pierwsza psychoterapeutka Anna Lissewska mówiła o tym, że kwestie pieniężne stają się przedmiotem gry w związku. Ujawniają, że mamy kłopot nie z finansami, tylko ze zbudowaniem dobrej relacji. Teraz zajmiemy się strachem bogatych: on/ona czyha na moje pieniądze. Czy to realny strach, czy paranoja?
Kiedy przyplącze nam się choroba, ból czy uraz zwykle pytamy: dlaczego? Medycyna psychosomatyczna wiąże choroby z emocjami. Na przykład wrzody żołądka łączy ze złością, krótkowzroczność z lękiem przed światem. Ale każdy z nas jest przecież małym kosmosem różnym od innych. Ciało wysyła unikalne sygnały, zrozumiałe tylko dla nas. Śle je, bo coś ważnego chce nam powiedzieć. Dlatego warto zapytać po co boli mnie głowa, po co złamałem nogę czy złapałem grypę.
Strona 6 z 7