Depresję trzeba chcieć pokonać, zamiast płacić koncernom farmaceutycznym. Jej ciężka postać, taka, której objawy można leczyć tylko za pomocą leków, dotyka tylko 3–5 procent z tych, co na depresję się uskarżają. Kto nie miał chandry czy doła? Chyba wszyscy znają te ciemne i ciężkie uczucia. Ale dziś zbyt łatwo smutek lub żal nazywamy depresją lub nerwicą. A w życiu trzeba trochę męstwa, hartu ducha, dyscypliny i stanowczości mówi Ewa Woydyłło, autorka najnowszej książki poświęconej depresji „Bo jesteś człowiekiem. Żyć z depresją, ale nie w depresji”.
Czasem przychodzi niespodziewanie, ale bywa też wyczekiwanym spełnieniem prawie już pogrzebanych pragnień. Otwiera serce, ujmuje lat dodaje wiary i nadziei. Miłość 50 plus jest mądrzejsza, więcej wie o życiu i umie unikać pułapek. Przynajmniej czasami.
Można mieć ochotę pogryźć wszystkie serduszka, spalić kiczowate kartki i dostać mdłości od wszechogarniającej czerwieni i różu, ale trudno w Walentynki nie pomyśleć o miłości. Z rozczuleniem albo z żalem. Nie każdemu udało się zakochać, a potem sprawić, by oczarowanie stało się miłością. Czyli czym?
Dziś, kiedy ktoś ma etat albo stałą współpracę z jakąś firmą, jest szczęściarzem. Nawet jeśli ilość pracy zaczyna przekraczać ludzkie możliwości, stara się przeskoczyć samego siebie i wszystko zrobić. Kobiety są w tej konkurencji wyjątkowe. Obowiązkowość, odpowiedzialność i lojalność to bardzo cenne cechy, pod warunkiem, że nie prowadzą do samozniszczenia. Karoshi, czyli śmierć z przepracowania, taka jak w Japonii, w Polsce jeszcze się nie zdarza. Ale na syndrom wypalenia cierpi już wiele osób.
Kiedy dziś mówi się o samotności, zaraz pojawia się singiel. Sam czy samotny? Z wyboru czy ze strachu? A może z egoizmu? I co to w ogóle jest ten singiel? I singielka rzecz jasna, która budzi jeszcze więcej emocji. O istnieniu pojedynczych rozmawiamy z Wiesławem Sokolukiem, seksuologiem i pedagogiem, z którym zgłębialiśmy już tajemnice Sztuki samotności.
Strona 3 z 7