Kiedyś rozmawiałam z człowiekiem, co pływa z rekinami. Z jakim zachwytem opowiadał o zwierzętach, których wszyscy się boją! Podobno rekiny mają wewnętrzny detektor, którym odczytują emocje, głównie strach (chyba w skórze, ale tego już dobrze nie pamiętam). Kiedy się boimy, to je prowokujemy. Jednak można do nich podpłynąć, i choć o przyjaźni, nawet szorstkiej, nie ma pewnie mowy, to nie trzeba zaraz do rekinów strzelać.
Mój rozmówca, o ile dobrze pamiętam inżynier, nie był skory do opowiadania co czuje, gdy tak pływa w sąsiedztwie tych drapieżników. Ale poza chęcią podniesienia sobie poziomu adrenaliny był tam też zachwyt, szacunek i wiedza. Można tak? Bez karabinu, harpuna, trąbienia i bigosu? Można. A jednak ciągle jest pełno facetów, co strzelając do zwierzęcia czują się mężczyznami. A czasem zdarzają się takie czubki, jak jeden uczestnik safari, który zaskarżył biuro podróży, bo nie ustrzelił w Afryce słonia z kłami, tylko jakiegoś wybrakowanego bez. Zapłacił i wymaga! Na szczęście sąd, w powykręcanym prawniczym języku, kazał mu się puknąć w głowę. Są jeszcze jakieś resztki sprawiedliwości na tym świecie.
Anna Ławniczak,
redaktor naczelna