Jeśli ktoś chce dostać receptę na życie, niech się dwa razy zastanowi. Bo cudze pomysły mogą nam być potrzebne, jak zającowi dzwonek. Ale warto czasem posłuchać starszej, doświadczonej kobiety, która wie, jak się w miarę bezboleśnie starzeć. Wbrew kosmetycznym zaklęciom i cudom dermatologii estetycznej tudzież endokrynologii, starzenie się jest fizjologiczną koniecznością. Przychodzi jak zima w grudniu i warto przyjrzeć się zadowolonej z siebie pięćdziesięciolatce, żeby nie wpaść w nastrój pod tytułem „nie znam tej pani” przy porannym rzucie oka w lustro za parę lat.
Robin McGraw ma 55 lat, figurę Cher i energię Urszuli Dudziak. Mimo ewidentnego Photoshopa, który wygładził zdjęcie na okładce napisanej przez nią książki można uwierzyć, że wiek się nie liczy. Robin, na co dzień żona lekarza i amerykańska pani domu, wpadła na pomysł napisania książki pt. „Co ma do tego wiek”, kiedy dostrzegła u siebie objawy menopauzy. Zaczęła zamęczać lekarzy, farmaceutów, kosmetyczki, dietetyków i samego Pana Boga pytaniami o to, jak sobie pomóc w pokonaniu tego przełomu w życiu kobiety. Robin McGraw podeszła do sprawy metodycznie, włączając do poszukiwań Internet i własnego męża lekarza.
Stworzyła menopauzalne know how w najlepszym amerykańskim stylu – dziś pytanie – dziś odpowiedź. Każdy element został omówiony: hormony, dieta, psychika, pielęgnacja skóry i włosów, sprawność fizyczna, nawet moda i wiara. Zaletą tego poradnika jest to, że Robin McGraw koncentruje się na tym, co jest wykonalne. Nie wmawia kobietom, że operacje i kosmetyki uczynią je zawsze młodymi. Zamiast pogoni za młodością proponuje dbanie o siebie i zostanie ekspertką we własnych sprawach. Nawet w Ameryce niełatwo o lekarza, który podchodzi do człowieka indywidualnie i nieschematycznie. Trochę w tej książce oczywistości – śmietanę każe Robin zastępować greckim jogurtem, zagania do ćwiczeń fizycznych, na mammografię i badania dermatoskopowe znamion. Ale z drugiej strony tyle w tym poradniku dobrej energii i praktycyzmu, że warto wcielać w życie recepty Robin, np. na piling cukrowy: cztery łyżeczki brązowego rafinowanego cukru zalewamy łyżeczką oliwy i dodajemy rozgniecione świeże płatki z połowy czerwonej lub różowej róży.
Anna Ławniczak
CO MA DO TEGO WIEK? Robin McGraw, wydawnictwo Insignis Media.