Tyle, że tak rozumiane lekarstwo okazuje się prędzej czy później gorsze od choroby. Partner, który przesiaduje przed komputerem i przeżywa ekscytacje w kolejnych wyreżyserowanych fantazjach okrada swoją drugą połowę z siebie. Przestaje inwestować w związek, w intymność, w bycie razem. I w takim rozumieniu zdradza. Tłumaczenie – to przecież tylko niewinne filmy – jeszcze utrudnia sytuację. Bo zdradzający partner może długo się oszukiwać, że właściwie nic złego nie robi, usprawiedliwiać, nawet przerzucić odpowiedzialność za problemy w małżeństwie na sfrustrowaną żonę czy męża. Kobiety rzadziej oglądaj pornografię. Łatwiej natomiast dają się wciągnąć w wirtualny seks z internetowymi partnerami. To także zdrada, choć nikt nikogo nie dotyka i cała zabawa odbywa się w fantazji. Masturbacja na odległość wciąga i często wyrzuca z życia ten realny, intymny i miłosny seks. W takie akcje wchodzą najczęściej kobiety, które obawiają się być blisko mężczyzny, wpuścić go symbolicznie i całkiem realnie, jak ma to miejsce przy normalnym stosunku genitalnym. Seks w internecie uwalnia je od lęku, daje zaspokojenie bez konieczności przekraczania własnych ograniczeń.
Prawo pierwszych połączeń
Skąd się biorą ludzie, którzy wolą sztuczny seks od prawdziwego? Mogą być na przykład ofiarami pornografii oglądanej w młodym wieku. - Seks i erotyka to niesłychanie czuła sfera naszego życia. Wciąż nie doceniamy jak wiele złego może się stać, gdy z jednej strony otaczamy ją tabu, z drugiej jesteśmy zbyt brutalni czy tylko nieuważni i niedelikatni wprowadzając w nią kolejne młode pokolenia – mówi Anna Lissewska. - Uświadomienie sobie istnienia genitalnego stosunku między kobietą i mężczyzną jest jednym z najtrudniejszych doświadczeń dla psychiki, to moment przekroczenia. Niezbędny dla naszego rozwoju, ale odbierany jako cios. Kiedy dziecko przekonuje się, że jego rodzice to robią, jest w szoku. Musi jednak ten fakt przyswoić i opracować emocjonalnie, bo inaczej nie będzie zdolne do budowania związków w swoim życiu i do zdrowego seksu. Dlatego tak ważne jest w jaki sposób i kiedy przychodzi nam przyjąć fakt istnienia seksu do wiadomości. To musi się odbywać stopniowo, cały czas w zgodzie z możliwościami psychicznymi młodego człowieka. Jeśli taka świadomość przyjdzie niespodziewanie, np. przez kontakt z wydawnictwem czy filmem pornograficznym, szkody mogą być wielkie.
I niestety niepowetowane. Bo w seksie bardzo mocno działa zasada imprintingu, czyli wdrukowywania pierwszych doświadczeń. Mężczyzna, któremu seks pokazano tak jak bohaterowi "Krótkiego filmu o miłości" Kieślowskiego, to bardzo prawdopodobny kandydat na pornograficznego uciekiniera. Został zraniony, jego delikatne uczucia i romantyczne marzenia zgorzkniała partnerka sprowadziła do wrażenia wilgoci, kilku westchnień i skurczów mięśni. Ktoś tak potraktowany może potem stać się zimny, wykorzystujący albo zacząć uciekać w oglądanie pornografii. -Trudno o gorszy erotyczny start dla niedoświadczonych CHŁOPCÓW, jak właśnie filmy pornograficzne. Pokazują seks odczłowieczony, odarty z intymności, prywatności, uczuć, czułości, zapomnienia się. Jednocześnie budzą sporo lęku, bo komuś, kto nie wie, czym jest naprawdę seks, wymiary pornograficznych bohaterów i ich poczynania wydają się nie do osiągnięcia. Jeśli taki właśnie model seksu – odarty z uczuć i pełen obaw, czy sprosta się roli seksualnej – bezwiednie się wdrukuje, mężczyzna w dorosłym życiu zasiądzie przed komputerem, gdzie "bezpiecznie" będzie mógł zaspokajać swoje potrzeby – wyjaśnia Lissewska. - Kobietom wczesny kontakt z pornografią też bardzo szkodzi. Może je przerazić, wywołać obrzydzenie i lęk. To kiepski kapitał na dalsze życie erotyczne. Dlatego wszelkie próby ograniczenia dostępu do pornografii młodym ludziom są potrzebne. Coś, co dla dorosłych, ukształtowanych już ludzi może być zabawą i inspiracją, młodym i niedoświadczonym może zmarnować życie.