W krainie ułudy
Krystyna, na swoje trzydzieste urodziny postanowiła zafundować sobie nowy biust. Przeskoczyć swoje C o jeszcze jeden rozmiar. Chirurgowi plastykowi wmawiała, że nowy biust doda jej pewności siebie, że po dziecku jej ciało straciło dawne proporcje, przytyła trochę w talii i w biodrach, większy biust będzie bardziej proporcjonalny. Nie przyznała się, że to wszystko przez Jarka, jej męża, z którym oglądała pornosy pełne biuściastych Murzynek. - Widziałam z jakim zachwytem na nie patrzy. Oglądał się zresztą za każdą kobietą o dużych piersiach, na ulicy, na plaży. Kiedy pytałam czy mój biust mu się nie podoba, odpowiadał, że jest bardzo dobry, ale ja wiedziałam swoje – opowiada Krystyna. Przeszła przez całą bolesną procedurę. Szczęśliwie jej ciało przyjęło implanty życzliwie, bez rażących blizn i powikłań. Jarek, kiedy już piersi można było dotykać, początkowo był zachwycony. - Ale po kilku miesiącach wszystko wróciło do poprzedniego stanu – mówi Krysia. - Znowu zaczął znosić do domu płyty, które oglądaliśmy razem albo uciekał przed komputer, gdzie sobie wyszukiwał nowe biuściaste piękności. On może, to ja też, pomyślałam. I zaczęłam wchodzić na erotyczne strony. Lubię zwłaszcza te filmy, na których kilku mężczyzn pieści i zaspokaja jedną kobietę. Z Jarkiem kocham się rzadko. Chyba mam do niego żal.
- Filmy pornograficzne są niezwykle sugestywne. Wywalają wszystko kawa na ławę. Nie zostawiają pola dla wyobraźni. Łatwo ulec iluzji, wejść w ten sztuczny świat, zwłaszcza wtedy, gdy ktoś ma powód, by uciekać od realności. Gdy ktoś boi się bliskości i by jej uniknąć ciągle szuka idealnego partnera. Albo nie chce rozstać się z dziecinną iluzją, że świat jest po to, by zaspokajać nasze potrzeby, że nam się to należy, a jeśli tak nie jest to tym gorzej dla świata. W pułapki pornografii wpadają ludzie niedojrzali, taka jest prawda – mówi Anna Lissewska. - Warto sobie uświadomić, że aktorzy na filmach pornograficznych nie uprawiają seksu tylko odgrywają sceny seksualne. Wyobrazić sobie ekipę filmową, plan, na którym ktoś je hot doga, podczas gdy para dyszy w ekstazie. Ustawianie godzinami światła czy wypiętej pupy, by wyglądało ekscytująco. To wszystko jest sztuczne, wyreżyserowane i nie ma nic wspólnego z życiem.
Kiedy zdajemy sobie sprawę z umowności i iluzoryczności filmów, wszystko jest w porządku. Gorzej, gdy tracimy poczucie granic i próbujemy powtórzyć to wszystko, co widzimy we własnym życiu. To trochę tak jak z modą i ideałem kobiecości. Aktorzy filmów pornograficznych są specjalnie dobrani. Kobiety mają jędrniejsze ciała i biusty niż średnia krajowa. Mężczyźni są bardziej umięśnieni i mają większe penisy. Szukanie kogoś takiego w realnym życiu może się zmienić w wyprawę po kwiat paproci. A wszelkie próby doścignięcia wzorów samczości i samiczości lansowanych na pornosach są wyraźnym sygnałem utraty kontaktu z rzeczywistością i mogą zamienić się w obsesję. Kobiety, których faceci oglądają pornografię, nawet niewinnie, odbierają to jako cios we własną atrakcyjność. Nie ma chyba takiej, która nie pomyślałaby: może czegoś mi brakuje, może powinnam schudnąć albo poćwiczyć? Mężczyźni rzadko zdają sobie sprawę z tego, że wpatrując się w porno gwiazdy ranią swoje partnerki. Ale sami też są w opałach, bo coraz więcej kobiet zerka na erotyczne filmy. Elle zrobiło w 2004 roku badania na temat pornografii i okazało się, że 6 na 10 mężczyzn jest tym faktem bardzo zaniepokojonych. Bo oni też się porównują z rewią samców i zdają sobie sprawę, że kiepsko wypadają na ich tle.
Pornografia może też stać się kamieniem milowym w rozwoju lub bombą rozrywającą nas od środka. Oglądając filmy mamy kontakt z różnymi fantazjami. Także takimi, na jakie sami sobie nie pozwalamy. Tak jak w przypadku Krysi, która nieoczekiwanie zagustowała, przynajmniej w fantazji, w seksie z kilkoma mężczyznami. Są kobiety, które nagle odkrywają fascynację sado-maso. Takie spotkania z własnym wnętrzem mogą nieźle namieszać. Seksuolodzy przestrzegają przed bezrefleksyjnym uleganiem takim impulsom i wprowadzeniem fantazji w życie. One są obrazem naszych wewnętrznych impulsów i symboli, wcale nie koniecznie realnych pragnień. Próby ich realizacji bywają równie niebezpieczne co paniczna ucieczka przed nimi i tłumienie. Warto zajrzeć pod podszewkę własnych fantazji i fascynacji, wiedzieć skąd się biorą, zwłaszcza wtedy, kiedy coś silnie pcha nas do oglądania takich, a nie innych filmów. Można się wtedy czegoś o sobie dowiedzieć. Pójść w swoim życiu gdzieś dalej albo głębiej zamiast, jak zacinająca się płyta, wracać do tych samych filmowych scenek.
Ona, on i pornos
Spis treści
Strona 3 z 4