Sposób przeżywania oraz wyrażania miłości wciąż się zmienia. Dziś anachroniczny jest Don Kichot z jego walką o cześć Dulcynei czy miłość romantyczna - zakochana w samej miłości albo młodopolskie uniesienia, rozdmuchujące wszystkie przeżycia i pchające do ekstremalnych przeżyć. Hipisowskie „make love, not war" też pokryło się patyną. Jaka jest miłość epoki informatycznej?
Kocham cię, kochanie moje
Karolina Kuciel, filozof i psycholog, mówi, że dziś miłość jest bardziej świadoma. Ludzie nie łączą się w pary z powodu presji otoczenia lub z obawy przed samotnością. Częściej może niż kiedyś rozstają się, ale nie dlatego, że mniej kochają lub mniej potrzebują miłości (bo tak naprawdę zawsze będziemy jej potrzebować tak samo), ale dlatego, że nie boją się wyrażać niezadowolenia. - Wielu ludzi świadomie rezygnuje z małżeństwa, bo miłość nie trwa dzięki sakramentalnemu TAK, ale przez zaangażowanie i wspólne cele - podkreśla. Ważne jednak, by związku miłosnego nie traktować jak firmy. Nie sprawdzają się w nim techniki negocjacyjne i księgowanie: co daliśmy i co otrzymaliśmy. Ważne są nie szczegółowe rozliczenia - co, kto, komu dał - tylko ogólny bilans. Dopóki na pytania: Czy jest mi dobrze z tym człowiekiem? Czy ogólna ocena mojego związku jest dodatnia? - obydwie odpowiedzi są twierdzące, to miłość ma się dobrze.
Moja wieczna tęsknota
Są ludzie, dla których zawsze miłości będzie za mało. To ci, którzy nie dostali jej wtedy, gdy była najbardziej potrzebna: w pierwszych 12–18 miesiącach życia. - Wtedy napełnia się uczuciowy akumulator. Choć nie jesteśmy jeszcze świadomi swoich potrzeb, nie umiemy dobrze mówić i rozeznać się w swoich uczuciach, uczymy się, otrzymując ją od matki lub innych ważnych osób w tym okresie. Jeśli tego zabraknie. mamy kłopot - wyjaśnia Wiesław Sokoluk. Osoby niedokochane w tym pierwszym, kluczowym okresie dzieciństwa są potem jak worek bez dna. Mają ogromny głód miłości i wielkie oczekiwania. Ale nie wiedzą, co to znaczy kochać i być kochanym, bo się tego nie nauczyły.
Ogrzać swe zmarznięte serce
Związki często nie przynoszą im satysfakcji. Wielokrotnie zmieniają obiekty w nadziei, że kolejna osoba da im wreszcie to, czego pragną – bezwarunkową i wszechogarniającą miłość. Albo rezygnują, zamykając się w sobie, by nie otwierać wciąż tej samej rany. Dla takich ludzi ważne jest, by zdali sobie sprawę, że nikt nie da im takiej miłości, jakiej pragną. Bo bezwarunkowo kocha tylko matka. Tylko jej miłość należy nam się z samego faktu, że istniejmy. W związkach erotycznych, przyjacielskich czy nawet braterskich dostajemy tyle miłości, ile ktoś nam chce dać, takiej jaką jest w stanie ofiarować. Musimy się liczyć z tym, że może nam odmówić. Osobom z deficytem miłości bardzo trudno odmowę przyjąć. Kluczowa jest świadomość, że ktoś odmawia miłości dlatego, że nie może nas pokochać, a nie dlatego, że nam czegoś brakuje. Czy można się nauczyć miłości mimo istnienia wyrwy w naszym świecie uczuciowym? Psychologowie i duchowni mówią, że tak, choć to niełatwe. Pierwszym krokiem jest nauka wyrażania ciepłych uczuć. Powolne rozgrzewanie zmarzniętego serca. Czasem warto zdecydować się na pracę z psychoterapeutą, by z jego pomocą zmierzyć się ze złością i żalem, że nie dostaliśmy czegoś, co nam się należało. Osłonić dawne rany i otworzyć na to, co jeszcze mimo wszystko możemy dostać.
Anna Ławniczak
All you need is love
Spis treści
Strona 2 z 2