Dziś można sobie przez Internet lub telefon powróżyć, a nawet wyspowiadać się. W Internecie możemy diagnozować choroby. Także skorzystać z konsultacji psychologicznej. Czy psychoterapia on-line może być skuteczna? Na to pytanie odpowiada Anna Lissewska, psychoterapeutka, która już od sześciu lat pomaga pacjentom za pośrednictwem telefonu i Internetu.
Anna Ławniczak: Jeszcze niedawno uznani psychoterapeuci twierdzili, że terapia przez internet lub przez telefon jest nic nie warta. A jednak istnieje sporo adresów www, pod którymi można szukać takiej pomocy. Zmienili się ludzie czy czasy po prostu wymuszają rozmaite formy kontaktu, także psychoterapeutycznego?
Anna Lissewska: Jeśli powstają nowe kanały kontaktu, to naturalne, że zaczynamy je wykorzystywać. Istnienie możliwości kontaktu na odległość daje szansę skorzystania z pomocy tym, którzy do najbliższego terapeuty stacjonarnego, z którym się mogą porozumieć, mają setki, a czasem tysiące kilometrów. Oczywiście, że psychoterapia przez Internet czy telefon nie będzie tak skuteczna jak głęboka psychoanaliza odbywająca się w gabinecie kilka razy w tygodniu. Ale dla mniej zaburzonej osoby, jeśli spełnione są pewne warunki i przestrzegany jest, tak jak w psychoterapii w gabinecie, tzw. setting, czyli niezmienne warunki prowadzenia terapii – stała godzina, dzień tygodnia, ten sam gabinet, te same warunki płacenia i regularność – z powodzeniem może spełnić swoje zadanie.
Co to znaczy, że z takiej formy psychoterapii mogą skorzystać osoby mniej zaburzone? Czyli kto?
Psychoterapia on line nie jest wskazana dla osób psychotycznych. Brak bezpośredniego kontaktu sprawia, że tacy ludzie są dużo bardziej narażeni na rozwinięcie fantazji uniemożliwiających terapię, np. na temat terapeuty, którego nie widzą dobrze, nie mogą zlokalizować w bezpiecznym miejscu.
Osoby psychotyczne czyli...
Takie, które reagują na trudności w życiu i nadmiar napięcia psychozą, np. urojeniami, manią/depresją, izolacją, czyli tracą kontakt z rzeczywistością. Dlatego dla nich konieczna jest rzeczywistość terapeutyczna dużo bardziej "naziemna". Poza tym takie osoby na ogół wymagają leków, prowadzenia równocześnie psychiatrycznego i psychoterapeutycznego. Terapia on-line może też być nieodpowiednia dla tzw. osób z pogranicza i głęboko narcystycznych - z powodu ogromnych trudności z tworzeniem więzi. Z terapeutą nieobecnym ciałem będzie im jeszcze trudniej. Osoby z pogranicza dodatkowo mogą mieć w kontakcie wirtualnym większy kłopot z ogarnięciem się, skoncentrowaniem. Jednak w przypadku pacjentów narcystycznych i borderline nie przesądzałabym, bo każdy, mimo podobnego rozpoznania, jest inny.
Kto najczęściej korzysta z terapii on-line?
Emigranci i osoby mieszkające daleko od dużych miast. Sporo ludzi z tzw. inteligencji wyprowadza się ostatnio z miasta na wieś. Jeśli potrzebują pomocy, mają wtedy utrudniony dostęp do niej, albo finansowo nie stać ich i na terapię, i na dojazdy.
A czego terapia on line wymaga od terapeuty?
Myślę, że ważna jest wiara terapeuty w tego rodzaju terapię, o co łatwiej, gdy jego motywacja wynika z podobnych powodów co pacjenta. Wtedy nabiera się zrozumienia dla takiej formy terapii i nie koncentruje się jedynie na nieświadomych powodach dla których ktoś dokonał wyboru właśnie terapii on line (ucieczka od bezpośredniego kontaktu, lęk przed bliskością, chowanie się za monitorem z różnych powodów). Ja wylądowałam z dala od Warszawy, gdzie do tej pory pracowałam w gabinecie. Na prowincji nie ma zbyt wielu pacjentów traktujących psychoterapię nie jako doraźną pomoc, lecz coś, co wspiera ich rozwój, a więc musi trwać długo. Jestem wykwalifikowanym terapeutą, który zainwestował mnóstwo w ten zawód i nadal inwestuje. Szkoda by było zniweczyć ten wysiłek i ograniczać wykorzystywanie swoich umiejętności jedynie dla paru zmotywowanych pacjentów w gabinecie w Olecku. Znając realia osób żyjących daleko od dużych ośrodków, w których dobrze wyszkolonych psychoterapeutów jest do wyboru do koloru, daję szansę takim jak ja – rozrzuconym po świecie.
Jak wygląda terapia on-line? Gdzie szukać terapeutów?
Psychoterapia on-line to pojęcie szerokie tak jak psychoterapia w ogóle. Skupmy się na terapii, którą ja prowadzę i mam w niej sześcioletnie doświadczenie. Tylko za taką mogę odpowiadać, twierdzić że jest skuteczna. Terapeutów trzeba szukać oczywiście w internecie. Towarzystwa psychoterapeutyczne i portale zrzeszające psychoterapeutów są nadal nieufne wobec terapii on-line i nie chwalą się tym, że ich członkowie ją prowadzą, choć znam zacnych psychoanalityków, którzy to robią.
Na czym polega terapia u ciebie?
Po kilku konsultacyjnych rozmowach, jeśli uznam, że osoba zgłaszająca się ma szansę skorzystać z mojej pomocy, umawiam się na pracę długoterminową. Rozmawiam przez telefon, video skype traktując jako dodatek. Rozmowa psychoterapeutyczna wymaga bardzo dobrej jakości dźwięku, opiera się na dobrym rozumieniu słów, słyszeniu intonacji, nastroju, choć pacjent ma powiedziane również, że musi zgłaszać te emocje, których mogę on line nie dostrzegać – np. łzy w oczach. Jak widać taka terapia wymaga dużo większej współpracy, chęci ze strony pacjenta by nie pomijać wielu rzeczy. Rozmawiam, tak jak w gabinecie, 50 minut, i nie widzę różnicy w głębokości poruszanych tematów. Może nawet być tak, że niektóre sprawy łatwiej poruszyć, gdy się nie widzi obserwującego oka terapeuty. Choć ono nadal jest. Ale nie w sensie ocennego oka, tylko czujnego. Prawdą jednak jest, że pewne elementy więzi nie mogą zaistnieć. Dlatego ja swoich pacjentów namawiam do odwiedzin co jakiś czas w gabinecie. Ludzie z emigracji przyjeżdżają średnio raz na rok, ale to starczy, by zmienić rodzaj kontaktu.
Ciekawa jestem jak wygląda pierwsze spotkanie z pacjentem znanym tylko z internetu i dla niego, i dla terapeuty?
Odbywa się przy okazji odwiedzin w kraju i jest to bardzo silne przeżycie dla obojga. Na ogół zostawia po sobie niedosyt. Chciałoby się w czasie tego spotkania tak wiele, ale to wciąż 50 minut.
Czy nie jest to zbyt trudne dla osób, które bardzo źle znoszą rozstania?
Pacjenci w zależności od osobowości, od swojej problematyki mogą różne rzeczy chcieć zrealizować w czasie takiego spotkania – np. przypodobać się, zrobić wrażenie, albo właśnie dystansują się, by nie cierpieć, gdy przyjdzie się rozstać. Potem oczywiście jest to szeroko omawiane w czasie kolejnych rozmów już on-line. Takie spotkanie bardzo zbliża.
A jak technicznie wygląda terapia on-line? Jaki rodzaj umowy zawierasz? Ile to kosztuje? Jakie są formy płatności?
To zależy od warunków, jakimi dysponuje psychoterapeuta. Ja, z racji miejsca zamieszkania, mam słabe łącza, więc opieram się na telefonie stacjonarnym. Gdy jestem raz w miesiącu w Warszawie, wtedy widzę się z pacjentami przez skype i jednocześnie rozmawiam przez telefon. Pacjent ma mój numer telefonu do gabinetu i dzwoni o swojej godzinie. Kwestia płatności za połączenie należy do niego, mnie płaci na konto przelewem raz w miesiącu na koniec za tyle sesji, ile wypadało w danym miesiącu niezależnie od tego, czy zadzwonił czy nie. Ja jestem pod telefonem o umówionej godzinie niezależnie od tego, czy ktoś odwoła sesję czy nie – nikt nie jest na tyle omnipotentny, żeby być pewnym, czy na pewno nie będzie mnie potrzebować i dlatego jestem do dyspozycji zawsze o stałej porze. To taki pewnik, jak w terapii w gabinecie, że terapeuta jest do dyspozycji kiedy się umówili, że będzie. Koszt sesji zależy od terapeuty i od częstotliwości rozmów w tygodniu. U mnie w tej chwili konsultacja on line kosztuje 90 zł i tyle terapia, jeśli odbywa się raz w tygodniu.
A jaka zwykle jest częstotliwość rozmów? Raz w tygodniu czy częściej?
U mnie raz lub dwa, bo dwa dni w tygodniu mam przeznaczone na taką formę pracy, natomiast może być i częściej, choć moim zdaniem zbyt duża częstotliwość bez bezpośredniego kontaktu może nie być wskazana.
Czy przez Internet można dotrzymać kontraktu, jaki zawiera się z psychoterapeutą? W sieci łatwiej zniknąć bez do widzenia.
Terapia on line wymaga większej dyscypliny i od pacjenta, i terapeuty. Łatwiej jest, kiedy nas nie widzą czy widzą tylko głowę, nie być "zwartym i gotowym". Popijać herbatkę, zerkać do skrzynki mejlowej czy odpowiadać na esemesy. Kiedy umawiam się z pacjentami mówię o tym, że picie i jedzenie jest niewskazane podczas sesji, ważne jest zapewnienie sobie absolutnego skupienia i nie rozpraszanie się, ale jak wiadomo im bardziej zaburzony pacjent, tym trudniej mu te warunki spełnić. A ja nie mam takiej kontroli jak w gabinecie.
Co do znikania, to myślę, że jest równie łatwe, gdy pracujemy w bezpośrednim kontakcie, w gabinecie. Mnie częściej zdarza się, że pacjenci przerywają terapię bez pożegnania w realu niż on-line. W realu znikają lub piszą SMS-y i nie odbierają potem komórki, bo przyjść, skonfrontować się z terapeutą, powiedzieć mu w cztery oczy wymaga odwagi. Ci, którzy kontaktują się ze mną on-line, zawiadamiają mejlem. To bardziej „ludzka” forma niż SMS, ale przede wszystkim, gdy ktoś napisze, terapeuta ma szanse wyjaśnić, dlaczego ważne jest, by jednak jeszcze porozmawiać o tej decyzji. Poza tym w umowie, tzw. kontrakcie, zawsze mówię pacjentowi, że gdy będzie nagle chciał odejść, to co najmniej przez trzy spotkania musimy o tym porozmawiać, by rozpoznać wszystkie, także nieświadome motywy. Najważniejsza jest jednak diagnoza na początku kontaktu z pacjentem - w czasie konsultacji terapeuta stara się rozpoznać, czy jest to pacjent, który potrafi tworzyć więź z drugim człowiekiem, czy nie. Jeśli nie, może to zaważyć na odmowie przyjęcia na terapię. Jeśli psychoterapia zostanie podjęta, trzeba mieć wciąż w głowie, że więź tego pacjenta z terapeutą będzie cały czas zagrożona i wtedy praca głównie jest nastawiona na trudności w budowaniu więzi i na sygnały o zerwaniu.
Mówisz, że terapia polega w dużej mierze na stworzeniu więzi i relacji z psychoterapeutą. Czy w terapii on-line następuje coś takiego jak w internetowych znajomościach? Czy terapeuta i pacjent przeżywają czasem rozczarowanie sobą kiedy spotkają się w realu?
Nie, choć rozczarowanie to niezbędny element w terapii jak w każdym związku. Natomiast nie ma tu tego, co w znajomościach internetowych, że pewne aspekty relacji czy danej osoby są ukrywane, pomijane mniej lub bardziej świadomie przez obie strony. Od tego jest wykwalifikowany psychoterapeuta, by wyłapywać niuanse, które świadczą o zafałszowanym obrazie danej osoby i o tym właśnie rozmawia się. Psychoterapia analityczna to w ogóle wyłapywanie przejawów nieświadomych treści i głównie odbywa się ono poprzez słowa oraz opowieści z nich budowane. Dlatego szczególnie taka psychoterapia, oparta na słowie, jest możliwa w formie on line.
Jakie problemy najczęściej sygnalizują ludzie, którzy zgłaszają się on-line?
Nie widzę różnicy między problemami osób zgłaszających się do gabinetu, a on line.
To na ogół trudności w relacjach z ludźmi, zwłaszcza bliskimi oraz kryzysy różnego rodzaju.
Także wśród ludzi na emigracji?
Oczywiście tu wkrada się element nieodnajdywania się w obcej kulturze, brak zakorzenienia. Ale jak to w psychoterapii analitycznej, rozmawia się też o przyczynach takich decyzji, o tym, co znaczą, co miały zmienić i o nieuchronnym rozczarowaniu, jeśli emigracja miała być ucieczką od siebie czy poszukiwaniem idealnego życia.
Jakie przesłanki wskazują, że terapia jest skuteczna?
To zależy od osoby. Wbrew pozorom nie chodzi o te cele, które wyznacza sobie pacjent na początku terapii, bo często albo są nierealistyczne, albo chodzi mu o wzmocnienie prymitywnych mechanizmów obronnych lub jeszcze większe zaprzeczenie swojemu prawdziwemu ja. Ludzie chcą na przykład jeszcze bardziej eliminować ze swego życia emocje. Albo osiągnąć stan, w którym jeszcze lepiej będą zaprzeczać temu, że są tylko ludźmi. Myślą, że psychoterapia sprawi, że nie będą przeżywać trudnych emocji, w związku zapanuje sielanka, a oni będą szczęśliwi tzn. będą doświadczać tylko przyjemnych stron życia, że przestaną mieć problemy. To wszystko złudzenia i brak zgody na realny świat. Celem psychoterapii analitycznej jest zwiększenie kontaktu pacjenta z rzeczywistością, zarówno tą zewnętrzną jak i wewnętrzną, pomoc w rozwoju, a więc w osiągnięciu dojrzałości emocjonalnej i dopiero z tego płynie poprawa jakości życia i tworzenie dojrzałych związków z ludźmi. W terapii widać to po tym, jak pacjent traktuje psychoterapeutę, jak ewoluuje ich związek i czy pacjent jest gotowy do zakończenia terapii, tak jak młody człowiek do odejścia z domu. Do odejścia, a nie ucieczki.
Rozmawiała: Anna Ławniczak