Uwaga na bardzo często używany w kosmetykach olej mineralny. Właściwie uniemożliwia skuteczne działanie kosmetyku. „Mineral oil (olej mineralny) i inne składniki ropopochodne, np. parafina i wazelina, tworzą na powierzchni skóry film okluzyjny, czyli warstwę która nie przepuszcza tlenu i wilgoci. Może więc zaburzać funkcje skóry – wyjaśnia dr inż. Magdalena Sikora. – Kosmetyki z pochodnymi ropy naftowej, stosowane na duże powierzchnie mogą wręcz zakłócić gospodarkę cieplną organizmu. O ile warto, np. parafinę, wykorzystać w maseczce rozgrzewającej skórę przed dalszymi zabiegami w gabinecie kosmetycznym, to już w kosmetyku pielęgnacyjnym, który jest na ciele znacznie dłużej niż 15-20 minut, staje się szkodliwa. Poza tym oleje mineralne sprawiają, że składniki aktywne nie wnikają w skórę. Pozostają na powierzchni zatykając pory. Firmy stosują oleje mineralne, bo są tańsze i bardziej dostępne niż roślinne”.
Warto więc rozejrzeć się za kosmetykami naturalnymi. Jednak dzisiaj nie wszystko to, co naturalne jest zdrowe. Wyciągi roślinne, by zasługiwały na pełne zaufanie muszą pochodzić z upraw ekologicznych, w przeciwnym razie mogą zawierać różne niechciane chemiczne dodatki: ze środków ochrony roślin, sztucznych nawozów, zanieczyszczeń przemysłowych. Dlatego jeśli chcesz używać kosmetyków rzeczywiście ekologicznych szukaj preparatów z logo certyfikatu na opakowaniu. Nadają go wyspecjalizowane firmy: Bioforum z Belgii, Cosmebio i ECOCERT z Francji, BDIH z Niemiec, AIBA & ICEA z Włoch czy Soil Association z Wielkiej Brytanii. W Polsce najbardziej znany jest ECOCERT. Jeśli kosmetyk ma jeden z wymienionych certyfikatów, możemy być pewne, że naprawdę jest naturalny i nie tylko nie znajdziemy w nim szkodliwych substancji, ale też większość wyciągów roślinnych pochodzi z upraw ekologicznych. Taki certyfikat oznacza, że 95 procent składników to produkty naturalne.
Dopuszczenie zawartości 5 procent syntetyków jest ukłonem w stronę bezpieczeństwa czyli zachowania czystości mikrobiologicznej. Nawet w kosmetykach naturalnych niezbędne są konserwanty zapobiegające rozwojowi bakterii. Ale w nich są te najbezpieczniejsze: kwas benzoesowy, sorbowy, dehydrooctowy, salicylowy i ich pochodne oraz alkohol benzylowy. Kosmetyki naturalne oczywiście nie są też testowane na zwierzętach. Na polskim rynku certyfikaty mają: Lavera (uznana za najlepszą firmę w 2008 roku przez miesięcznik Oeko-Test), Weleda, Logona, dr Hauschka, Alva, Sante, Tautropfen, Martina Gebhard Naturkosmetic, Annemarie Borlind, Heliotrop, Provida, Sanoflore, L'Occitane. Z polskich firm certyfikat ma jedynie Laboratorium Kosmetyczne Ava dla linii Eco Linea. Oprócz dowodu w postaci certyfikatu możemy się kierować jedynie zaufaniem do firmy. Takie polskie marki jak Ziaja czy Femi nie decydują się na zdobywanie kosztownego certyfikatu, ale kupują certyfikowane składniki i przestrzegają ekologicznej receptury. Z kolei marka Fridge by yde nie walczy o certyfikat, bo jest dla niej zbyt mało wymagający. Kosmetyki tej firmy są całkowicie naturalne, nie zawierają żadnych syntetycznych konserwantów. Preparaty mają więc bardzo krótki okres przydatności do użycia – dwa miesiące od daty produkcji, trzyma się je w lodówce i nakłada szpatułką, by nie zanieczyszczać produktu.
|
ZAPRASZAMY NA ZABIEGI KOSMETYCZNE Z WYKORZYSTANIEM EKOLOGICZNYCH KOSMETYKÓW DO GABINETU CUD PIĘKNOŚCI, 02-524 WARSZAWA, UL. NARBUTTA 77, tel. 505 702 127, www.cudpieknosci.pl
Anna Ławniczak
Przeczytaj także Zielone kosmetyki, część druga.