Feromony znane są głównie jako seksualny wabik i składnik chemii miłości. Ale te konspiracyjne cząsteczki zapachowe stały się dziś narzędziem perswazji. Lekarzowi feromony pomagają roztaczać aurę zaufania i spokoju, w handlu i marketingu wzmacniają działanie technik sprzedaży, wykorzystują je negocjatorzy, damy z seksbiznesu i akwizytorzy. Czy feromony rzeczywiście wpływają na nasz nastrój, nastawienie i postrzeganie? Czy można za ich pomocą nami manipulować?
Nazwę feromon wzięto z języka greckiego. Pherein oznacza przekazywać, a hormao – pobudzać. Feromony to substancje chemiczne wytwarzane przez organizmy owadów i zwierząt po to, by ułatwić komunikację między nimi. Docierają do odbiorcy z powietrzem, wodą oraz podczas bezpośredniego kontaktu. Ich działanie może być niezwykle silne. Słynny feromon bombykol wydzielany przez samice jedwabnika zwabia samce z odległości ponad 11 kilometrów. Ale komunikacja zapachowa jest nie tylko zwierzęcą specjalnością. Człowiek, choć naszym głównym narzędziem komunikacji jest język (i Facebook) również wydziela feromony oraz ma aparat niezbędny do odbierania tych zapachowych sygnałów.
Tajny pakt nosa z mózgiem
Za odbiór feromonów odpowiedzialny jest narząd lemieszowo-nosowy (VNO) mieszczący się po obu stronach przegrody nosowej. Jego istnienie stwierdzono też u człowieka. Choć ma szczątkową budowę (2 mm długości, średnica 1 mm) i występuje tylko u części ludzi, jest nadal aktywny. Za jego sprawą dochodzi na np.do tzw. efektu McClintock – synchronizacji cykli menstruacyjnych u kobiet mieszkających razem. Narząd lemieszowo-nosowy jest połączony bezpośrednio ze strukturami mózgu kierującymi emocjami i zachowaniami instynktowymi. Nie ma natomiast połączenia z korą mózgową. Dlatego komendy przekazywane przez feromony wykonujemy podświadomie. Rozum nie ma tu nic do roboty. Nic dziwnego więc, że zawładnięcie naszym szóstym zmysłem dzięki odpowiednim feromonom to marzenie sprzedawców, polityków i wszelkiej maści manipulatorów. Na szczęście sprawa nie jest prosta i do sukcesu nie wystarczy odpowiednia formuła chemiczna na stosowny feromon oraz rozpylenie go w odpowiednim momencie.
Język ludzkich feromonów
Naukowcy są zdania, że feromony człowieka mogą odgrywać istotną rolę w komunikacji międzyludzkiej. Do feromonów męskich należy m.in. androstenol, który pełni rolę wabika seksualnego, ale jest też chemicznym pomocnikiem w przełamywaniu lodów między ludźmi, pomaga zostać duszą towarzystwa. Kolejny męski atut - androsteron warunkuje dominację. Osoba emanująca androsteronem łatwo staje się autorytetem, przypisuje się jej nie siłę czy jurność ale dojrzałość i ojcowską opiekuńczość. Ktoś taki roztacza aurę spokoju i bezpieczeństwa. Adrostenon natomiast jest feromonem dominacji i agresji. To zapach samca alfa. Feromony żeńskie to kopuliny – pełniące funkcję wabików seksualnych oraz ustratetraenol – powodujący pobudzenie psychofizyczne. Feromony działają w sposób bardzo podstępny - są bezwonne. Ale jak je odbieramy i jak na nas wpływają oraz co możemy za ich pomocą przekazać - jeszcze nie wiemy. Komunikacja „chemiczna” między ludźmi znajduje się nadal w fazie badań.
Skąd się biorą feromony?
Skąd wydzielane są feromony u człowieka? Badania wskazują, że miejscem tym jest pacha i obszar między nosem a górną wargą. Tajemnicza atrakcyjność wąsów polega na tym, że feromony zatrzymują się na nich przez dłuższy czas i silniej działają. Może dlatego na przestrzeni wieków tak długo utrzymywała się moda na wąsaczy. Wąsy były synonimem męskości i dojrzałości - bo facet już nie mleko miał pod nosem. Każdy z nas wydziela pewną ilość feromonów, które tworzą wokół jego ciała niepowtarzalną aurę. Dzięki nim możemy być bardziej poważani, podziwiani, respektowani, bardziej atrakcyjni seksualnie.
Moda na syntetyczne feromony
Dziś namiętnie poprawiamy naturę. Nic więc dziwnego, że kosmetolodzy produkują kosmetyki z dodatkiem syntetycznych feromonów. Reklamowane są jako niezawodne „wabiki seksualne”. Nie da się ukryć, że uwodzenie zapachowe mamy zakodowane biologicznie. A najbardziej lubimy nie perfumy ale surowy zapach ciała. Wiele było badań pokazujących, że dla kobiety nie ma nic bardziej atrakcyjnego niż woń męskiego potu (pod warunkiem, że nie jest przesycony odpadami posterydowymi, nadmiarem mięsa w diecie, substancjami wydzielanymi podczas choroby). Podobnie rzecz ma się z mężczyznami. Instynktownie reagują nie na najbardziej nawet wymyślne perfumy tylko na naturalny zapach kobiety. Przed erą syntetycznych hormonów „doświadczone” francuskie prostytutki wkładały do pochwy na pewien czas tampony, którymi po wyjęciu pocierały dekolty i szyję. Po prostu wiedziały, że istnieje „to coś” w wydzielinie pochwy co zwabia mężczyzn.
Syntetyczne feromony stały się przydatne w pracy, w trakcie rozmów kwalifikacyjnych, sprzedaży ważnych produktów. W chwili obecnej wykorzystywane są z powodzeniem przez przedstawicieli handlowych, pracowników administracyjnych i lekarzy. Lista zawodów, w których pracownicy stosują feromony staje się coraz dłuższa. Feromony pomagają ludziom wstydliwym, którzy pragną czuć się bezpiecznie w towarzystwie innych osób. Feromonowa perswazja wydaje się kusząca. Ale zawsze może zdarzyć się ktoś nieczuły na pachnący marketing. Warto więc mieć w odwodzie inne techniki przekonywania i popracować nad pewnością siebie. Podświadomość bywa kapryśna.
Piotr Derentowicz, diagnosta laboratoryjny
Przeczytaj także: Pachnący seks , Kobiety, które już raz kochałem