Anna Ławniczak: Czy nie sądzi Pani, że postać Weroniki jest dość typowym przykładem przeżyć współczesnych ludzi?
Emily Young: Doświadczenie Weroniki z początku książki jest ostrzeżeniem. Wyraźnie pokazuje, że życie ma sens i znaczenie tylko wtedy, gdy się człowiek w nie zaangażuje. Jeśli się wypiszesz z życia, nic cię nie obchodzi tak naprawdę, chcesz tylko bezkolizyjnej pracy i zarobku, o nic, nawet o siebie nie chcesz walczyć, wtedy rzeczywiście nie ma powodu, by żyć. Postać Weroniki jest w tym sensie reprezentatywna dla sposobu myślenia pokolenia młodych Amerykanów: wszystko już widzieli, wszystko przeżyli, życie wydaje im się puste i bezcelowe. Myślę, że wielu z nas straciło dziś poczucie świeżości i pasję, które nadają smak naszej egzystencji.
Anna Ławniczak: Jak Pani myśli, czy ludzie, którzy w większości nastawieni są konsumpcyjnie, znieczuleni i znudzeni rozrywką, zechcą kiedykolwiek podjąć trud szukania własnej drogi, osobistych wartości i celów?
Emily Young: Ależ robią to każdego dnia! Myślę, że bardzo wielu ludzi ma dziś dokuczliwe poczucie, że z życia można mieć znacznie więcej niż widać na pierwszy rzut oka. Daleko więcej niż oferuje konsumpcjonizm, rozrywka i świat pozorów, w którym wielu się obraca. Wydaje mi się, że spora grupa dostrzega już pustkę współczesnego stylu życia i przeczuwa istnienie czegoś głębszego, w czym znajdą odpowiedź na pytanie o sens życia. Stąd coraz więcej osób zaczyna szukać innego niż obowiązujący, stylu życia, własnych dróg i wartości. Książki Paulo Coelho są właśnie o tym, stanowią inspirację i myślę, że dlatego mają tak wielu czytelników na całym świecie.
Anna Ławniczak: Skończyła Pani łódzką Filmówkę. Dlaczego chciała Pani studiować właśnie tam?
Emily Young: To wspaniała szkoła! A poza tym miałam ochotę na przygodę, wyzwanie. Chciałam zostawić wszystko to, co znałam i zanurzyć w nowym, zupełnie innym kraju i mieście, w nowej obcej mi kulturze. Łódź wydawała się wspaniałym miejscem, żeby spędzić w nim 4-5 lat. Bardzo dużo się tam nauczyłam.
Anna Ławniczak: Czy to było coś, czego nie poznałaby Pani studiując w Anglii, Francji czy USA?
Emily Young: Łódź, pod wieloma względami była bardzo trudnym miastem do życia, ale to właśnie podobało mi się najbardziej. Nauczyłam się wielu rzeczy, z którymi nie spotkałabym się w Wielkiej Brytanii, Stanach czy nawet we Francji. W Łodzi nie było zbyt wielu rozrywek i dzięki temu przekonałam się, że to co najważniejsze dotyczy przede wszystkim pracy i ludzi. To zabawne, właśnie w Łodzi nauczyłam się tego, co bohaterka książki i filmu „Weronika postanawia umrzeć”: że nieważne jest jak wygląda miejsce, w którym się znajdujesz. Istotne jest to, co się w nim dzieje. W Łodzi spotkałam wspaniałych reżyserów, którzy wywarli na mnie duży wpływ. Przede wszystkim Grzegorz Królikiewicz, najpierw jako nauczyciel, potem, gdy obejrzałam jego niesamowity film „Na wylot”, jako artysta. Zafascynował mnie także Krzysztof Kieślowski. Bardzo cenię, jako nauczyciela, Wojciecha Jerzego Hassa. Uwielbiam też polskich dokumentalistów.