Pewnego dnia piękna dziewczyna połyka opakowanie proszków nasennych. Wcale nie dlatego, że przeżyła jakiś dramat i znalazła się na dnie rozpaczy. Odechciało jej się żyć. Tak po prostu. I w tym miejscu zaczyna się niesamowita historia opowiedziana przez Paulo Coelho w książce "Weronika postanawia umrzeć", a teraz przeniesiona na ekran przez młodą reżyserkę Emily Young. „Los Weroniki z początku opowieści to ostrzeżenie dla wszystkich - mówi Emily. - Życie wymaga zaangażowania. Jeśli nie włożymy weń całych siebie – traci sens”.
Anna Ławniczak: Paulo Coelho jest bardzo popularnym pisarzem. Czy sięgnęła Pani po jego książkę, by nakręcić filmowy hit?
Emily Young: Ten film sam mnie znalazł. To producenci zaproponowali mi, bym go wyreżyserowała. Książkę Paulo Coelho „Weronika postanawia umrzeć” czytałam już wcześniej, ale nie wpadło mi do głowy, by na jej podstawie nakręcić film.
Anna Ławniczak: Bohaterka książki, Weronika, traci sens istnienia, bo nie żyje zgodnie z własnymi wartościami i potrzebami. Coelho uważa, że trzeba mieć mocną świadomość własnej śmiertelności, wtedy zaczyna się bardziej cenić życie. Czy to rzeczywiście takie proste?
Emily Young: Och, nie sądzę, żeby przyznanie się przed samym sobą, że prędzej czy później umrzemy było łatwe. Uciekamy od tej myśli na wszelkie sposoby. Nie uważam również, że sens życia, jego wartość można dostrzec tylko z tej ostatecznej perspektywy. Jednak poczucie własnej śmiertelności jest ważne. Kiedy dobrze wiemy, że życie nie będzie trwało bez końca, co więcej może się przerwać w każdej chwili, przestajemy odkładać różne sprawy na święty nigdy. Wszystko staje się bardziej pilne. Czujemy wyraźnie, że nie mamy czasu do stracenia i chcemy wykorzystać każdą chwilę.
Anna Ławniczak: Co jest dla Pani najbardziej interesujące w książce "Weronika postanawia umrzeć"?
Emily Young: Droga jaką przeszła Weronika od momentu próby samobójczej ma w sobie coś z „Alicji w Krainie Czarów”. Nic nie idzie tak, jak sobie wyobrażała. Wszystkie swoje przekonania i koncepcje może wyrzucić przez okno. Co więcej w momencie, gdy sądziła, że jej życie się kończy, ono dopiero się zaczyna. Bardzo mi się spodobało, że w ostatnim miejscu na ziemi, w którym Weronika chciałaby się znaleźć - klinice psychiatrycznej - odnajduje drogę do nowego życia oraz ludzi, którzy jej w tym pomagają.
Anna Ławniczak: Czy nie sądzi Pani, że postać Weroniki jest dość typowym przykładem przeżyć współczesnych ludzi?
Emily Young: Doświadczenie Weroniki z początku książki jest ostrzeżeniem. Wyraźnie pokazuje, że życie ma sens i znaczenie tylko wtedy, gdy się człowiek w nie zaangażuje. Jeśli się wypiszesz z życia, nic cię nie obchodzi tak naprawdę, chcesz tylko bezkolizyjnej pracy i zarobku, o nic, nawet o siebie nie chcesz walczyć, wtedy rzeczywiście nie ma powodu, by żyć. Postać Weroniki jest w tym sensie reprezentatywna dla sposobu myślenia pokolenia młodych Amerykanów: wszystko już widzieli, wszystko przeżyli, życie wydaje im się puste i bezcelowe. Myślę, że wielu z nas straciło dziś poczucie świeżości i pasję, które nadają smak naszej egzystencji.
Anna Ławniczak: Jak Pani myśli, czy ludzie, którzy w większości nastawieni są konsumpcyjnie, znieczuleni i znudzeni rozrywką, zechcą kiedykolwiek podjąć trud szukania własnej drogi, osobistych wartości i celów?
Emily Young: Ależ robią to każdego dnia! Myślę, że bardzo wielu ludzi ma dziś dokuczliwe poczucie, że z życia można mieć znacznie więcej niż widać na pierwszy rzut oka. Daleko więcej niż oferuje konsumpcjonizm, rozrywka i świat pozorów, w którym wielu się obraca. Wydaje mi się, że spora grupa dostrzega już pustkę współczesnego stylu życia i przeczuwa istnienie czegoś głębszego, w czym znajdą odpowiedź na pytanie o sens życia. Stąd coraz więcej osób zaczyna szukać innego niż obowiązujący, stylu życia, własnych dróg i wartości. Książki Paulo Coelho są właśnie o tym, stanowią inspirację i myślę, że dlatego mają tak wielu czytelników na całym świecie.
Anna Ławniczak: Skończyła Pani łódzką Filmówkę. Dlaczego chciała Pani studiować właśnie tam?
Emily Young: To wspaniała szkoła! A poza tym miałam ochotę na przygodę, wyzwanie. Chciałam zostawić wszystko to, co znałam i zanurzyć w nowym, zupełnie innym kraju i mieście, w nowej obcej mi kulturze. Łódź wydawała się wspaniałym miejscem, żeby spędzić w nim 4-5 lat. Bardzo dużo się tam nauczyłam.
Anna Ławniczak: Czy to było coś, czego nie poznałaby Pani studiując w Anglii, Francji czy USA?
Emily Young: Łódź, pod wieloma względami była bardzo trudnym miastem do życia, ale to właśnie podobało mi się najbardziej. Nauczyłam się wielu rzeczy, z którymi nie spotkałabym się w Wielkiej Brytanii, Stanach czy nawet we Francji. W Łodzi nie było zbyt wielu rozrywek i dzięki temu przekonałam się, że to co najważniejsze dotyczy przede wszystkim pracy i ludzi. To zabawne, właśnie w Łodzi nauczyłam się tego, co bohaterka książki i filmu „Weronika postanawia umrzeć”: że nieważne jest jak wygląda miejsce, w którym się znajdujesz. Istotne jest to, co się w nim dzieje. W Łodzi spotkałam wspaniałych reżyserów, którzy wywarli na mnie duży wpływ. Przede wszystkim Grzegorz Królikiewicz, najpierw jako nauczyciel, potem, gdy obejrzałam jego niesamowity film „Na wylot”, jako artysta. Zafascynował mnie także Krzysztof Kieślowski. Bardzo cenię, jako nauczyciela, Wojciecha Jerzego Hassa. Uwielbiam też polskich dokumentalistów.
Anna Ławniczak: Jak opisałaby Pani tę dziwną nową kulturę, z którą zetknęła się Pani studiując w Łodzi?
Emily Young: Niełatwo odpowiedzieć na to pytanie. Sporo czasu zabrało mi poznanie waszej kultury, obyczajów i nauka jak się w tym wszystkim znaleźć. Przebywając w Łodzi, wśród młodych artystów i ich nauczycieli, zdałam sobie sprawę, że tu wszystkim jest działanie. Że ludzie są gotowi poświęcić bardzo wiele dla pracy, w którą wierzą. W Łodzi odkryłam ogromne pokłady energii. Była w ludziach, których spotykałam, w ich pracy, w życiu szkoły. Niesamowita była ogromna determinacja do tego, by tworzyć i gotowość, by poświęcać temu wiele czasu, pracy i energii.
Anna Ławniczak: Czy polska kultura ma coś do zaoferowania reszcie świata? Jeśli tak, to co to takiego?
Emily Young: No, to jest pytanie ciężkiego kalibru... Mogę mówić tylko o moim osobistym spotkaniu z polską kulturą. W tych dziedzinach, które mnie zafascynowały, np. polskie kino artystyczne. Jest w nim swego rodzaju prostota i bezpośredniość, jest wolne od różnych bzdur. Twórcy mają odwagę robić to, co robią bez oglądania się na to, co inni o tym pomyślą. To daje siłę i klarowność.
Rozmawiała: Anna Ławniczak