Przyszło mi do głowy ostatnio, że kompletnie rozmijam się z oczekiwaniami ludzi. Przynajmniej ich dużej części. Żeby kogoś obeszło to, co ktoś inny pisze i mówi, musi być mocne, jednoznaczne, najlepiej prowokujące.
A mnie najbardziej bawi odkrywanie subtelnych powiązań i skomplikowanych obrazów, pełnych szczegółów, wielostronnych. Takich, co to nie da się powiedzieć: ładne albo brzydkie, dobre czy złe, tak albo tak. To mało widowiskowe i mało krzepiące serca, bo wychodzi, że nie ma recept, schematów, gotowych ścieżek, którymi można iść z gwarancją dotarcia do celu. Ale co ja na to poradzę, że życie to taki fotoplastikon, w którym ciągle pojawiają się nowe obrazy i na dodatek, każdy widzi trochę inną mozaikę?
Anna Ławniczak,
redaktor naczelna