Latem pulchność przestaje być tak apetyczna jak zimą. Wielu z nas przychodzi do głowy, żeby jednak postarać się zgubić troszkę tego, co nas otula. Więcej ruchu – doradzi każdy specjalista od odchudzania. Ale z małą pomocą sprytnie dobranych suplementów wszystko pójdzie szybciej.
Natura daje różne pyszne, ale tuczące rzeczy do jedzenia. Stworzyła jednak antidotum na zbytek kalorii. To substancje przyspieszające rozpad tłuszczów i przekształcające je w energię. Istnieją też substancje, które zwiększają ilość ciepła wytwarzanego przez ciało, a to sprzyja spalaniu tkanki tłuszczowej. Nazywają się ogólnie termogenikami. Znajdziesz również preparaty, które sprawiają, że jesz słodycze, ale organizm dużo mniej cukrów przetwarza na glukozę. Są i takie, co zmniejszają głód w ogóle i apetyt na słodycze w szczególności. Stosując takie środki powinniśmy zachować jedną zasadę: im mniej złożone i bardziej naturalne są suplementy – tym bezpieczniejsze w zażywaniu. Jeśli mamy nadciśnienie, jakiekolwiek inne kłopoty z sercem i układem krążenia zapomnijmy o termogenikach. Te specyfiki bowiem pobudzają i podnoszą ciśnienie.
Co nas spala?
Jest kilka substancji, o których przypuszcza się, że przyspieszają spalanie tłuszczów. Granitowo pewnych dowodów na to nie ma, stąd naukowcy boją się jednoznacznie potwierdzić te właściwości. Lekarze i dietetycy na ogół patrzą jednak na nie życzliwie. Preparaty te pomagają wtedy, gdy chcemy zgubić zbędne kilogramy. Są też świetnym sojusznikiem, jeżeli chcemy utrzymać smukłą sylwetkę. Są bezpieczne, choć mają bardzo "technologiczne" nazwy.
1. CLA, czyli sprzężony kwas linolowy (Coniugated Linolic Acid). Jest to kwas tłuszczowy, który naturalnie występuje w wołowinie i pełnotłustym nabiale. Niestety dieta wołowo-serowa nie wchodzi w grę. Lepiej więc sięgnąć po CLA w kapsułkach. Preparat przyspiesza rozkładanie tłuszczu. Dzięki niemu więcej się go rozpada niż odkłada. CLA sprawia również, że masz więcej energii, bo tłuszcz uwolniony z zapasów trafia do centrów energetycznych komórek. Do tego jest antyutleniaczem. CLA nie tylko więc wspomaga odchudzanie, ale też poprawia witalność i wzmacnia oraz uelastycznia skórę.
2. L-karnityna, związek, co do którego biochemicy nie mogą się zdecydować czy jest witaminą, czy czymś witaminopodobnym. Mamy ją w każdej komórce. Nasz organizm syntetyzuje ją sam lub bierze sobie z jedzenia – mięs, ryb i nabiału. L- karnityna, podobnie jak CLA usprawnia przemiany energetyczne w organizmie. Wspomaga transportowanie kwasów tłuszczowych do komórek, gdzie zostają przekształcone w energię. Naukowcy ciągle spierają się, czy L-karnityna rzeczywiście wspomaga spalanie tkanki tłuszczowej. Jednak osoby, które ten specyfik zażywają szybciej i łatwiej chudną.
3. HCA, czyli kwas hydroksycytrynowy (Hydroxy-Citric Acid). Pochodzi często z azjatyckiej rośliny Garcinia Cambodgia. Pozyskiwany jest z jej podobnych do cytrusów owoców. Substancja hamuje odkładanie się tkanki tłuszczowej, bo powstrzymuje przemianę węglowodanów w tłuszcz. Przyspiesza też rozpad zapasów, które już się zgromadziły. Do tego hamuje głód na słodycze, co radykalnie zmniejsza możliwość dostarczania surowców, które mogą się zmienić w tłuszcz.
4. Cholina i inozytol. Te substancje są czasem zaliczane do witamin. Jedna i druga działają wspomagająco na wszystkie procesy przetwarzania tłuszczów w organizmie: stapiania i transportowania tam, gdzie mogą być przetworzone na energię. Cholina dodatkowo ożywia umysł i reguluje pracę układu nerwowego, inozytol działa uspokajająco. Obu substancji dostarczamy sobie jedząc rośliny strączkowe, warzywa i zboża. Można jednak potraktować je jako suplement i łykać kapsułki lecytyny, bo tam obie substancje się znajdują. Jest jednak jedno ale. Cholina i inozytol podnoszą poziom fosforu w organizmie i mogą zniszczyć równowagę fosforowo-wapniową. Dlatego jednocześnie z choliną i inozytolem trzeba brać witaminy z grupy B oraz wapń.
Podgrzewacze
Kiedy ćwiczymy w siłowni, jeździmy na rowerze, biegamy czy choćby energicznie maszerujemy robi nam się ciepło. W tym ogniu spala się tkanka tłuszczowa. Podobnie dzieje się, jak zjemy posiłek – temperatura ciała wzrasta. Cały proces nazywa się termogenezą. Jedni z natury podgrzewają się bardziej, inni mniej. To, że robi nam się ciepło po wysiłku czy jedzeniu, to oczywiste. Ale jak sprawić, by w ogóle wewnętrzna temperatura się podniosła i tym sposobem wspomagała spalanie tkanki tłuszczowej? Wymyślono sposób i na to – termogeniki. Czyli pobudzające preparaty, które podnoszą temperaturę ciała. Zazwyczaj są złożone z wielu składników. Dlatego przy ich stosowaniu trzeba zachować rozsądek. Przede wszystkim nie łykamy nic, co zawiera efedrynę. Ten pobudzacz jest narkotykiem i możemy się uzależnic. Substancje tę można stosować tylko pod kontrolą lekarza. Efedryna lub pseudoefedryna jest często w chińskich ziołach odchudzających, dlatego lepiej trzymać się od nich z daleka. Także mieszanki wielu składników pobudzających, choć bez efedryny, trzeba zażywać rozsądnie. Po pierwsze nie przekraczać dawki zalecanej w ulotce, bo można się wpędzić choćby w bezsenność.
Zielona herbata. Jest właśnie termogenikiem. Dość łagodnym jednak i bezpiecznym. Najlepsze efekty przynosi wtedy, gdy bierze się ją z CLA lub L-karnityną. Są nawet suplementy, które zawierają właśnie zielona herbatę z CLA lub L-karnityną. Wchodzi też w skład mieszanek o większej ilości składników.
Guarana. Czyli kolejne wcielenie kofeiny. Kilka lat temu poszła fama, że jest to świetna herbatka odchudzająca. Nie takie to jednak piękne, jak się wydawało. Guarana jest termogenikiem. Tak jak zielona herbata pobudza i podnosi temperaturę. Najlepiej działa w preparatach wieloskładnikowych, np. do spółki z wyciągiem z Garcinia Cambodgia (HCA), zieloną herbatą i winianem l-karnityny.
Gorzka pomarańcza. A właściwie synefryna, którą się z niej pozyskuje. Substancja przyspiesza przemianę materii. Wspomaga spalanie tłuszczów i zwiększa wykorzystanie kwasów tłuszczowych do produkcji energii. Jest w wielu mieszankach typu fat burner.
Kofeina. Jest najważniejszym składnikiem kawy, ale jej odmiany znajdują się też w guaranie i yerba mate. Kofeina podnosi temperaturę ciała, jest więc termogenikiem. Zapoczątkowuje łańcuch przemian, które powodują, że w tkance tłuszczowej rozpoczyna się proces spalania. Po pierwsze zwiększa wydzielanie noradrenaliny. Ta substancja jest nazywana hormonem kalorynogennym, bo prowadzi do uaktywnienia się w komórkach chemicznego przekaźnika o tajemniczej nazwie cAMP. Ten z kolei przestawia komórkę tłuszczową na spalanie. Stąd we wszelkich suplementach termogenicznych jest zazwyczaj kofeina. Podobne do niej działanie mają teofilina i teobromina zawarte w herbacie i kakao.
Aminy. Nazwa mało zachęcająca, ale kryje w sobie różne pyszne rzeczy zjadane nad Morzem Śródziemnym (przed inwazją McDonalds i Kentucky Fried Chicken). Aminy, kiedyś uważane za szkodliwe, okazały się sojusznikami smukłej sylwetki. Naśladują bowiem działanie noradrenaliny, podwyższają temperaturę i wysyłają do komórek tłuszczowych sygnał, żeby przestawiły się na spalanie. Znajdziemy je czasem w bardzo zaskakujących produktach. Sporo termogenicznej tyraminy zawierają sery dojrzewające, zwłaszcza gorgonzola i parmezan, ale także feta. Jest w czerwonym winie i czarnych winogronach oraz rybach, rodzynkach, daktylach i figach. Drugim śródziemnomorskim specyfikiem przyspieszającym spalanie są cytrusy zawierające termogeniki – synefrynę i oktopaminę. Do tego arsenału dołączają katechiny, jedne z flawonoidów, które są w czerwonym winie, czarnych winogronach i gorzkiej czekoladzie. Termogeniki aminowe rosną też na naszych polach. Młode pędy i nasiona jęczmienia zawierają diterpeny i hordeninę. Młode pędy można zaparzyć przez 15 minut i pić napar.
Pikantne przyprawy. Także silnie rozgrzewają organizm. Jeśli nie mamy zbyt wrażliwego żołądka możemy sięgnąć po imbir, ostrą paprykę, chili, pieprz cayenne. Wzmagają bowiem trawienie oraz, dzięki zawartym w nich składnikom termogenicznym, podgrzewają ciało.
Strażnicy diety
W naturze znajdziemy także sojuszników, którzy chronią przed skutkami folgowania sobie w jedzeniu. Oczywiście bez przesady. Nie dadzą sobie rady, jeśli przy stole zachowujemy się jak żarłok i przekraczamy wszelkie normy kalorii. Ale już skutki drobnych występków mogą zatuszować. Są to substancje hamujące wchłanianie tłuszczów i węglowodanów.
Chitosan. To włókienka pozyskiwane z pancerzy morskich skorupiaków. W żołądku zmieniają się w kleisty żel, który wypełnia go i sprawia, że przestajemy czuć głód. Do tego oplata cząsteczki tłuszczu tak, że nie mogą one zostać strawione i tylko przelatują przez nas bez szkody dla figury. Chitosan hamuje też wchłanianie cukru. Można go kupić w kapsułkach.
Fasolamina, czyli wyciąg z fasoli. Ta substancja z kolei blokuje enzym alfa-amylazę, którzy rozkłada skrobię. W ten sposób ogranicza jej trawienie i przemianę na glukozę. Fasolamina dostępna jest w aptekach i sklepach zielarskich.
Zielona kawa. Są to niepalone ziarna. Dzięki temu zachowany jest w niej kwas chlorogenowy (ACG), który opóźnia przyswajanie cukrów i zapobiega magazynowaniu ich w postaci tkanki tłuszczowej. Ma też działanie lekko pobudzające spalanie tłuszczu. Jest dostępna w płynie lub kapsułkach MethodDaraine Minceur lub jako odchudzająca kawa Slim Coffee.
Jeśli się odchudzać, to tylko skutecznie! Każda nieudana próba oddala nas od zdrowia i smukłej sylwetki. Jak uniknąć porażek i efektu jojo? Skorzystaj z wiedzy i doświadczenia psychodietetyczki w gabinecie Cud Piękności. Odwiedź nas. ZAPRASZAMY NA TEN I NA INNE ZABIEGI ORAZ DO FRYZJERA. Cud Piękności, Warszawa, ul. Narbutta 77. Tel. 505 702 127. Szczegóły na stronie http://www.cudpieknosci.pl/dietetyka-i-odchudzanie http://www.cudpieknosci.pl/dietetyka-i-odchudzanie
Anna Ławniczak
Przeczytaj także: Jak poskromić apetyt oraz Oddychaj i chudnij.