KAŻDY MA SWOJE MIEJSCE, CZYLI NIECH ŻYJE FRANCJA!
Film bije rekordy popularności nad Sekwaną (doskonale jest też przyjmowany w innych krajach europejskich) i ten fakt nie powinien dziwić. Jest to bowiem pełna wigoru komedia, nie unikająca farsowych rozwiązań, nie popadająca jednak przy tym w przesadnie tanie czy krzykliwe efekty, komedia rozegrana w bardzo dobrym, galopującym wręcz tempie.
ŚLEDZTWO W SPRAWIE CZUŁOŚCI
Marieke (Hande Kodja) woli starszych mężczyzn. I nie ma większych oporów, by chodzić z nimi do łóżka. A potem ich fotografować. Domyślamy się, że to nie jest beztroska kolekcjonerka nietypowych łupów, że jej postępowanie to wyraz psychologicznej fiksacji.
KONIEC STAJE SIĘ POWOLI
Ten film przykuwa uwagę, ale wielu, zwłaszcza nieprzygotowanych widzów może go całkowicie odrzucić. Węgierski reżyser Béla Tarr (nakręcił m.in. słynne siedmiogodzinne „Szatańskie tango”, 1994) od lat kroczył coraz bardziej własną ścieżką, budząc podziw, ale u niektórych także i rozdrażnienie lub po prostu negację wartości jego dokonań, której częstokroć towarzyszyło pełne irytacji wzruszenie ramion. „Koń turyński” to jego ostatni utwór. Tak przynajmniej reżyser raz po raz zdecydowanie zapowiada.
BARDZO CICHA APOKALIPSA
Czasem szept jest bardziej przerażający niż krzyk. A nowy film Andrieja Zwiagincewa opowiadany jest właśnie szeptem. Jesteśmy świadkami wydarzeń przerażających, ale najbardziej przerażająca jest ich zwyczajność.
MASKA WIELKIEJ MELANCHOLII
Cheyenne (Sean Penn) stał się częścią dublińskiego krajobrazu, dziwaczną postacią, którą traktuje się tu już bez zdziwienia, raczej z wyrozumiałym pobłażaniem i lekkim lekceważeniem. Oto rockowy gwiazdor, którego czasy świetności minęły – i co w tym środowisku raczej wyjątkowe – nie marzy o powrocie na scenę. Ten na swój sposób zabawny i zarazem żałosny podstarzały melancholik w czarnym uniformie, który zachowuje się jak kapryśnie dziecko, ukrywa się za makijażem w stylu Roberta Smitha z The Cure.
Czytaj więcej: Notatnik kinomana: Wszystkie odloty Cheyenne'a
Strona 2 z 5