Notatnik kinomana: Koń turyński
KONIEC STAJE SIĘ POWOLI
Ten film przykuwa uwagę, ale wielu, zwłaszcza nieprzygotowanych widzów może go całkowicie odrzucić. Węgierski reżyser Béla Tarr (nakręcił m.in. słynne siedmiogodzinne „Szatańskie tango”, 1994) od lat kroczył coraz bardziej własną ścieżką, budząc podziw, ale u niektórych także i rozdrażnienie lub po prostu negację wartości jego dokonań, której częstokroć towarzyszyło pełne irytacji wzruszenie ramion. „Koń turyński” to jego ostatni utwór. Tak przynajmniej reżyser raz po raz zdecydowanie zapowiada.
Tuaregowie – niebiescy piraci pustyni
Dla mnie Egipt też jest krajem niezwykłym. Malowniczy i urokliwy, stanowi nie tylko atrakcję turystyczną. Jego niesamowitą kulturę i historię można spotkać na każdym kroku, pod warunkiem, że zejdziemy z najbardziej uczęszczanych szlaków. Tam czekają ludzie, którzy nie są skażeni zachodnią kulturą i komercją. Najbardziej tajemniczy i pełni godności są Tuaregowie przemierzający bezmiar Sahary.
Notatnik kinomana: Elena
BARDZO CICHA APOKALIPSA
Czasem szept jest bardziej przerażający niż krzyk. A nowy film Andrieja Zwiagincewa opowiadany jest właśnie szeptem. Jesteśmy świadkami wydarzeń przerażających, ale najbardziej przerażająca jest ich zwyczajność.
Z kijem na depresję! część druga
Lekko, łatwo i przyjemnie jest tylko w marzeniach. W normalnym życiu przychodzą do nas smutki, zniechęcenie i niezadowolenie. To normalne! Nawet gryzące poczucie pustki, żalu i niespełnienia zwykle jest oznaką rozwojowego kryzysu życiowego, a nie depresji. Masz tak, bo jesteś człowiekiem – mówi Ewa Woydyłło, autorka najnowszej książki o nerwicy pt. „Bo jesteś człowiekiem. Żyć z depresją, ale nie w depresji”. Nie lekceważy tej choroby, ale jej ogromne doświadczenie terapeutyczne i wyniki najnowszych badań pokazują, że często mylimy zwykłe życiowe przypadłości z objawami depresji. W drugiej części rozmowy zastanawiamy się, jak nie podawać się chmurnym nastrojom.
Notatnik kinomana: Wszystkie odloty Cheyenne'a
MASKA WIELKIEJ MELANCHOLII
Cheyenne (Sean Penn) stał się częścią dublińskiego krajobrazu, dziwaczną postacią, którą traktuje się tu już bez zdziwienia, raczej z wyrozumiałym pobłażaniem i lekkim lekceważeniem. Oto rockowy gwiazdor, którego czasy świetności minęły – i co w tym środowisku raczej wyjątkowe – nie marzy o powrocie na scenę. Ten na swój sposób zabawny i zarazem żałosny podstarzały melancholik w czarnym uniformie, który zachowuje się jak kapryśnie dziecko, ukrywa się za makijażem w stylu Roberta Smitha z The Cure.
Czytaj więcej: Notatnik kinomana: Wszystkie odloty Cheyenne'a
Marek Sobczak: Egipt jest w nas
Lubi sztukę obrzeży. Nie interesuje go komentowanie wydarzeń i to, że ktoś ogłosił, że będzie źle. Dla Marka Sobczaka, malarza, grafika i poety, znacznie ciekawszy jest Egipt. Minęły tysiąclecia, a on istnieje w nas: w wytworach kultury, w języku, w naszych marzeniach i albumach ze zdjęciami.