Nauczyciele medytacji mówią, że różne myśli i emocje są chmurami na niebie umysłu. Przepływają i dzięki temu nawet najtrudniejsze uczucia można przetrwać. Pod warunkiem, że człowiek się ich obsesyjnie nie chwyci, nie będzie ich zatrzymywał, zawracał, podgrzewał i nakręcał.
Znów przeskoczyliśmy w czasie o jedno oczko. Według naszego kalendarza. Tuż za rogiem czeka jeszcze chiński Nowy Rok i po Roku Psa dostaniemy się we władzę innego zwierzaka. Znaki na chińskim niebie pokazują, że od lutego nasz nastrój będzie kicał zakosami jak Biały Królik.
Czego sobie życzymy na wszelkie święta? Zwykle szczęścia! Filozofowie piszą na jego temat traktaty, ale mnie najbardziej spodobał się jeden felieton. Ewa Woydyłło, psycholog, napisała w nim, że znacznie cenniejsza i pewniejsza niż szczęście jest pogoda ducha.
Każdy ma galerię nietrafionych prezentów. Chyba, że posiadł sztukę recyclingu i zręcznie puszcza gifty w powtórny obieg. Czemu dajemy sobie rzeczy niepotrzebne, pierwsze z brzegu albo kompletnie od czapy?
Ostatnio na naszej stronie na Facebooku ktoś napisał, że jesteśmy najlepszymi lekarzami samych siebie. Ale ja się upieram, że w autoterapii bardzo pomagają nam inni ludzie. Są wspaniałymi lustrami, sejsmografami, materiałem porównawczym, który pomaga odkryć różne głęboko pochowane w nas skłonności czy mechanizmy. Świetnym nauczycielem może być nawet szef, który wydaje się najgorszy na świecie. Pod warunkiem, że często zadajemy sobie pytanie – dlaczego? Dlaczego tak się wkurzam, dlaczego przeżywam właśnie takie uczucia, dlaczego pcham się właśnie w takie sytuacje?